PolskiZielarz

wtorek, 22 listopada 2022

Kominiarczyk, Sus domestica i amanita

Autor: Waldemar Borowski


Dziś znana jako świnka skarbonka

albo wędzona golonka,

Sus domestica, inaczej Świna domowa.


Może nie być wcale taka zdrowa

do jedzenia dla człowieka,

bo przypomina go z deka.


Gładka prawie ludzka skóra

występuje u tego knura.

Podobno to mutant z Atlantydy,

stworzony by zbierać grzyby.




Świński oddział pomagierów

wspomaga leśnych pionierów,

by ich zbiór nie równał się zeru.


Przynoszą też podkowę,

rośliny zielone,

owoce zdrowe,

serce 

i monet więcej.



Ta świnia chyba

zjadła czerwonego grzyba

i gada z żyrandolem

późnym wieczorem,

albo ogląda swe przyszłe odbicie.


Może przyśniło jej się świniobicie?

Trzyma koniczynę, a na sercu racicę

i marzy skrycie,

by być w następnym wcieleniu człowiekiem,

a nie jego stekiem.



Chciałaby nosić się modnie,

ale tak żeby jej było wygodnie,

mieć kapelusz, płaszcz, szal i spodnie,

wyglądać po ludzku, schludnie i godnie.


Pewnie nie pogardziłaby też prywatnym samolotem,

miałaby czym latać w sobotę

z psem i kotem.


Według oficjalnej naukowej narracji współczesna hodowlana świnia pochodzi wprost od podgatunków Dzika euroazjatyckiego (Sus scrofa) wystepującego w Europie i północnej Afryce oraz azjatyckich dzików Sus scrofa cristatus i Sus scrofa vittatus, których udomowienie nastąpić miało przed około siedmioma tysiącami lat w Azji. Jednak jest to tylko hipoteza, wokół której kontrowersji jest sporo. Nie wszyscy badacze, nawet ci z głównego nurtu, zgadzają się z tą teorią. Niektórzy twierdzą, że domestykacja tego gatunku nastąpiła o wiele wcześniej, bo 13 000 lat p.n.e. gdzieś w Mezopotamii.

Nie ulega wątpliwości, że dzisiejsza świnia mocno różni się proporcjami ciała i funkcjonowaniem od swoich rzekomych praprzodków. Nocny tryb życia przekształcił się na dzienny. U dzikiego przodka świń występował jeden okres rozrodu, u świni występują dość regularne cykle rujowe trwające zwykle 21 dni charakteryzujące się u loch gotowością do rozrodu w jednym dniu cyklu, popędem w tym dniu i ciągłym popędem płciowym u knurów. Być może dzieje się tak dzięki nowej diecie, zaordynowanej im przez człowieka.

Ssaki te tyją w niewoli najszybciej, nie przez spożywane tłuszcze, ale dzięki... gotowanym ziemniakom. Podobnie jest zresztą z współczesnymi ludźmi, czego większość popularnych dziś dietetyków i sążnie utytułowanych naukowców nie jest w stanie żadną miarą pojąć. Nadal demonizują zdrowe nasycone tłuszcze, takie jak masło czy śmietana, a polecają wysoko węglowodanowe diety oparte na zbożach i obrobionych termicznie ziemniakach, przez co tłuszcz zalewa nie jednego chłopaka. Tak oto powstaje tak zwany ‘syndrom kałduna’, z którego wynikają też liczne przewlekłe 'cywilizacyjne' choroby i dolegliwości, słabe zęby i kości - plaga współczesności. Nie jest zdrowo jeść ‘korytkowo’.

Świnia wykazuje się sporą inteligencją, ma też więcej genów węchu niż człowiek, mysz a nawet pies. Potrafi wywąchać rzeczy niewykrywalne dla innych istot, na przykład trufle, rodzaj cennych podziemnych grzybów z rodziny truflowatych (Tuberaceae).

Nowe analizy DNA świni i dzika pozwoliły odkryć podobieństwa między świnią i człowiekiem. Co ciekawe to świnia, a nie inne naczelne, jest też najlepiej nadającym się gatunkiem do ksenotransplantacji. Jej DNA jest zgodne z ludzkim w 94 %, jest bardzo płodna, prosta w hodowli, ma niemal identyczne jak człowiek wymiarowo narządy i bardzo łatwo można na niej przeprowadzać modyfikacje genetyczne. Naukowcy z Uniwersytetu Harvarda oraz firmy eGenesis uważają, że za kilka lat wymiana człowieczych organów na świńskie będzie czymś powszechnie praktykowanym w medycynie. Mniej ludzi dzięki temu zginie.

Dawno, dawno temu, jeszcze zanim powstały gigantyczne ponadpaństwowe korporacje, centralne banki-molochy, obrotni banksterzy i nowocześni oporowo zakredytowani niewolnicy, ludzie trzymali swoje oszczędności w skarpetach, albo zakopywali pod ziemią w skrzyniach, kuferkach, naczyniach lub słojach, które służyły też do przechowywania żywności i przypraw.

Średniowieczne gliniane słoiki określano staroangielską nazwą pygg. Bardzo podobnie brzmiało również słowo pig (ang. ‘świnia’) i jej staroangielski odpowiednik - picga, oraz piggy (ang. ‘świnka’). Prawdopodobnie w XIX wieku pewien brytyjski garncarz wpadł więc na śmieszny i genialny zarazem pomysł zmaterializowania tych dwóch podobnie brzmiących słów w jednym przedmiocie i ulepił sobie glinianą skarbonkę w formie grubej świnki. Pierwsze modele takich naczyń nie miały odkręcanych główek, wmontowanych z boku drzwiczek, czy zagumkowanych otworów na brzuchu, które pozwalałyby łatwo wyjmować oszczędności. Potrzeba skorzystania z tak przechowywanych pieniędzy oznaczała także nieodwracalną dezintegrację świnki, którą rozbijano z pomocą młotka lub pałki na kawałki.

Co ciekawe, dawni mieszkańcy Indonezji również korzystali ze skarbonek w kształcie dzikiej świni, które dziś, podobnie jak inne unikatowe rękodzieła i egzotyczne antyki, same w sobie mogą stanowić świetną lokatę kapitału. 

Wykorzystanie tego samego zwierzęcego motywu w tak wielu odległych czasoprzestrzennie i kulturowo społecznościach to raczej nie przypadek i należy przyjąć, że świnka była uniwersalnym symbolem bogactwa. Być może powodem tego była jej tłustość i płodność, kojarzona z dostatkiem, oraz wyjątkowe zdolności do szukania cennych ‘grzybów szczęścia’.

Kirke ofiarowuje kielich Odyseuszowi, John William Waterhouse, olej na płótnie 148 cm x 92 cm, 1891 rok.

Kirke zmieniająca ludzi w świnie (Ulyssis soci a Circe in porcos), z Metamorfoz Owidiusza, grafika wykonana przez Antonio Tempesta w 1606 roku.

Jednym z najpopularniejszych świniowych motywów w mitologiach antyku była magiczna zamiana ludzi w te czworonożne zwierzęta przy pomocy eliksiru lub zaklęcia. Występująca w Odysei wróżbitka i czarodziejka Kirke (gr. Κίρκη Kírkē, łac. Circe) to córka boga słońca, najpotężniejszego z tytanów, Heliosa, oraz bogini ciemności i czarów, Hekate. Przez rok przetrzymywała wracającego spod Troi ukochanego Odyseusza, zaczarowawszy jego kompanów w świnie. Mogło to zostać uczynione za pomocą magicznego napoju, lub / i hipnozy. Ta ostatnia to nie żadne czary, dane mi było widzieć jej pokaz na jednym z festiwali. Dorośli ludzie imiona swoje pozapominali i jak psy na czworakach biegali. 

Grecki mit o wielkim polowaniu na dzika kaledońskiego to jedna z opowieści, która złączyła siły różnych antycznych herosów. Za pogromcę bestii został uznany Meleager i jemu przyznano trofeum, czyli skórę zabitego zwierza. Jedną z dwunastu prac Heraklesa również było schwytanie gigantycznego dzika.

Dla starożytnych Celtów ten ssak stanowił symbol odwagi, mocy ale też prymitywnej siły, bezmyślnej furii i niszczycielskiego okrucieństwa. W Indiach był czczony jako jedna z ziemskich emanacji boga Wisznu. W Chinach, dzika świnia też jest alegorią siły i męskości, oraz elementem w tamtejszym zodiaku. O osobie urodzonej w roku dzika mówi się, że ma namiętną naturę i potencjały, by przejawić w życiu odwagę, uczciwość oraz lojalność.  

Kominarczyk jadący na świni, kartka noworoczna z pierwszej połowy XX wieku.

Dawniej na kominiarza mówiono kominnik lub sadzielnik - od słowa sadza. W zależności od stopnia zawodowego, kominiarskim nakryciem głowy jest pliszok - cylinder mistrza, szapoklak czeladnika, albo keplik, czyli melonik, który wkłada na głowę pomocnik.

Dalej się łapiecie za guziki,

by mieć lepsze wyniki?

Tak kiedyś robiono,

gdy hołdowano zabobonom.


Geneza popularnego dawniej w Europie guzikowego przesądu nie jest do końca jasna. Podobno pod koniec lat trzydziestych ubiegłego wieku w Niemczech jakiś kominiarz uratował córkę bogatego murgrabiego, która wpadła do głębokiej leśnej rozpadliny. Wdzięczny ojciec sprezentował kominiarczykowi wspaniały mundur z czternastoma złotymi guzikami inkrustowanymi brylantami. Później w czasie pracy na dachu jeden guzik odpadł. Znalazła go uboga matka, sprzedała, a pieniądze przeznaczyła na leczenie chorego syna, który dzięki temu w końcu wyzdrowiał. To dlatego do dzisiaj tradycyjna marynarka kominiarza, czyli kolet (z fr. collet - ‘kołnierz’), ma 13 guzików - 2 rzędy po 6 i 1 pod samą szyją.

Druga wersja przyczyny dziwnego zwyczaju chwytania się z guzik opowiada o tym, że kiedy dawniej kominiarz pojawiał się we wsi, gospodynie biegły doń i ciągnęły go za guzik, aby pierwszy odwiedził ich dom i wyczyścił komin ‘co by się chałupa nie spaliła’.

O wiele ciekawsza jest pierwotna inspiracja dla tak ścisłego związku kominiarczyka z muchomorem Amanita muscaria i udomowionym gatunkiem świni, którą później powielano na niezliczonych kartkach i plakatach. Przypuszcza się, że obok ‘przynoszenia szczęścia i pieniędzy’ chodzić mogło również o nietypowe wchodzenie do domu przez komin. Tak robił Santa Claus oraz... syberyjski szaman, który inaczej niż od góry wejść do jurty / geru po prostu nie mógł z powodu wysokiej warstwy śniegu spadającego obficie podczas dawnych zim. Stąd razem w jednej bajce prezenty, latające renifery, grzyb mocny i Biegun Północny.


Pierwotnie małe rozmiary 'elfowej' wersji Santa Clausa, która desantowała się do domu przez wąski komin sugerować mogą jako praprzyczynę... przedziwne psychodeliczne zmiany percepcji rzeczywistych wymiarów zwane naukowo makropsją i mikropsją. Mogą być one indukowane działaniem Amanity muscarii, choć doświadczałem ich również bez niej, podczas zimowych ferii na wsi w dzieciństwie, po jakichś starych aptecznych syropach na kaszel (?) lub / i lekach (Polopiryna? Aspiryna?) mających rzekomo ulżyć w przeziębieniu lub zbijać wysoką gorączkę. Nie wiem jaki dokładnie skład miał mix, który zaordynowała mi (chyba w sporej) ilości babcia Zosia. Pamiętam jednak przemożne skutki zmieniające świadomość i silne stany lekowe, które towarzyszyły temu doświadczeniu. Miałem wtedy może 6-10 (?) lat i szokująco przerażające wrażenie, że łóżko na którym leżę... ledwo mieści się w naszej drewnianej chatce. Po chwili wydawało mi się, że to pokój jest ogromny, a łóżeczko malutkie i jestem krasnoludkiem. I tak na zmianę kilka razy doświadczyłem mocnej fazy.


Santa i prezenty mają czerwono-białe kolory,
jeśli to tylko przypadek, to spory.


Dwaj kominiarze

przynoszą, co mają najlepszego w darze.


Mikropsja i makropsja

to jest jakaś opcja

na wyjaśnienie

dlaczego nastąpiło to powiększenie.



Kominiarczyk na świni robi skok

prosto w nowy rok,

przez złotą podkowę,

po to, co piękne i zdrowe.



Dla zainteresowanych tematem dostępne są ebooki w cenie 44 pln od sztuki:

"Święty Grzybóg"
"Eucharystia muscaria"
"Grzybajki"
"Waldemar Borowski - Malarstwo"

Chcesz kupić? Napisz maila: ufowaldek@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz