PolskiZielarz

środa, 11 października 2023

Grzybowe zdrowie



🍄"Grzybowe zdrowie" 🍄 – e-book w formie pdf. Cena 8 euro. Chcesz kupić pisz na: ufowaldek@gmail.com


SPIS REŚCI

Cytaty wprowadzające do tej pracy………………………………..………………….……….3

Notka prawna całkiem zabawna……………………………………..……………….….…….6

Podziękowania...............................................................……………….......………….….........7

Wstęp...................................................................................……………......………….…........8

1. Mykeny, Perseusz, Meduza i sok z arbuza………………………………………….……...14

2. Tractatum alchemicum……………………………………………………………….….....42

3. Świnie, krasnoludki, kominiarze i zapomniany świat marzeń……………………….….....52

4. Biochemiczno-mityczny potencjał kapelusza, który się podsuszał………………………..76

5. Przełomowe badania na temat uzdrawiania………………..…………………………......124

    5.1. Psylocybowe mikrodawkowanie w amerykańskim stanie i na polskiej polanie…….124

    5.2. Amanitowe mikrodawkowanie i jego na różne choroby działanie…………………..142

    5.3. Alkohol, narkotyki, porno, hazard i inne uzależnienia. Czy grzyb coś zmieni……....160

    5.4. Cukier, mięso, surowe mleko, dzikie plemiona i wiedza utracona..………...……….206

    5.5. Grzyby, bakterie, wirusy i faza zdrowienia – medycyna się zmienia……………..…212

    5.6. Ruch, aktywność, kreatywność, sztuka i nauka…………………………………..….218

   5.7. „Próżna chwała”, narcyzm, kamienie nerkowe i inne przeciwwskazania do dawkowania (oraz kilka słów podsumowania)…………………………………………………….…..….228

6. Amanitowe ekstrakty, nalewki, maści, maceraty, tynktury, mixtury….…………...….….260

7. Rozdział ku przestrodze, czyli o tym jak Ama może sponiewierać srodze……....……....265

8. Fakty historyczne i (nie)zwyczajne przepisy gastronomiczne…………….……………...274

9. Komentarze, krytyka i relacje użytkowników pełne dobrych wyników…………….…....280

Appendix: Wpływ mikrodozowania muchomora czerwonego (Amanita muscaria) na wyniki badań prób wątrobowych…………………………………………………………………....348

Bibliografia......................................................................……………..........…………….....353

Spis ilustracji……………………………………………………………………………..….359

Pusta strona, dla Ciebie przeznaczona………………………………………………….…...360

czwartek, 2 marca 2023

Przełomowe badania na temat mikrodawkowania

Autor: Waldemar Borowski

‘Mikrodawkowanie środków psychodelicznych przynosi znacznie lepsze efekty niż stosowanie całej grupy substancji "poprawiających funkcje poznawcze", wśród których większość stanowią pochodne speedu [amfetaminy]. (…)

Psychodeliki zwykle dają nam to, czego potrzebujemy, a nie to, czego chcemy.’

- Timothy Ferriss (‘Narzędzia tytanów. Taktyki, zwyczaje i nawyki milionerów, ikon popkultury i ludzi wybitnych’)


‘Skutki uboczne Aspiryny? Ponad 60 różnych! Przeczytajcie na ulotce dołączonej do leku. Możesz mieć zawał, mogą ci nagle przestać działać jakieś organy, a ludzie często biorą te tabletki codziennie. 

Mam 70 lat i nie mam żadnych chorób. Chcesz wiedzieć dlaczego? Dlatego, że nie biorę żadnych chemicznych tabletek i nie mam po nich efektów ubocznych. 

Nie jestem przeciwko medycynie, medycyna urazowa jest świetna. Są też dobre pigułki i świetni lekarze. Nie neguję oficjalnej wizji, ale w dzisiejszych czasach, to przede wszystkim biznes.’

- Baba Masha, M.D.

Amanita muscaria var. aureola z sezonu 2022.

W 2022 roku polski sezon grzybowy przesunął się dokładnie o miesiąc do przodu.  Starsi mieszkańcy okolicy tylko uśmiechali się, gdy niecierpliwie marudziłem a nawet powątpiewałem w jesienne objawienie owocników w strefie brzozowych młodników. Na szczęście to Oni mieli rację i grzybowy desant w końcu nastąpił, mimo że Jahwe / Zeus, piorunów jakby poskąpił. Nie było ich wiele i suche były wrześniowe niedziele. Więc po raz pierwszy od lat zbierałem kapelusze dopiero w październiku. Było ich jednak bez liku.

Ciechanowska przyroda wynagrodziła 'amanicjuszom' tak długie czekanie nadzwyczajną obfitością kolorowych ‘parasolek’ październikowych. Ten miesiąc zapamiętam na długo również z powodu wspaniałej ciepłej pogody i absolutnego braku irytującej jesiennej inwazji leśnych insektów: komarów, małych ‘meszek’ - muszek krwiopijców, gzów oraz mucho-kleszczy. Tym razem dokuczliwe owady... nie stawiły się. Zabrakło nawet tych białych wszędobylskich robaków grzybowych, co znacznie ułatwiło i uprzyjemniło zbiory. 


    Łysiczki weiliego (Psilocybe weilii) zebrane w amerykańskim stanie Georgia.

Tego samego roku na łamach pisma JAMA Psychiatry opublikowano wyniki randomizowanej, podwójnie ślepej próby (terapeuta i pacjent nie zostali poinformowani czy pracują z badaną substancją czy z placebo). Badania te wskazują, że psylocybina z psychodelicznych grzybów może wspomagać uzdrawianie z alkoholizmu. W eksperymencie wzięło udział 95 osób różnej płci w wieku od 25 do 65 lat, zmagających się z uzależnieniem alkoholowym. Badani zostali losowo podzieleni, pierwsza grupa otrzymała dwie dawki psylocybiny, a grupa kontrolna - lek przeciwzapalny (difenhydramina). Psychoterapia była robiona przed, w trakcie (między dawkami) oraz po zastosowaniu terapii. Badania trwały równo 8 miesięcy. Finalnie odsetek dni intensywnego spożywania alkoholu dla ‘grupy psylocybinowej’ to 10% a dla grupy kontrolnej 24%, co wskazuje na wyraźną skuteczność 'kapelusiaków'. Choć “ślepość próby” pozostaje problematyczna, gdyż pacjenci, którzy otrzymali grzyby mogli się w sumie dość łatwo zorientować, że otrzymują je a nie placebo, co mogło wpłynąć jakoś na ich motywację. Również nie pomaga tu fakt, że tylko połowa uczestników badania udostępniła kompletne dane na temat spożywania alkoholu w trakcie eksperymentu. Mimo tego, wyniki ośmiomiesięcznych testów są na tyle obiecujące, że warto je powtórzyć w większej skali. 

Istotnym jest w tym badaniu fakt, że nie stwierdzono silnych działań niepożądanych czy efektów ubocznych grzybów halucynogennych, które doskonale odbudowują utracone połączenia neuronalne w mózgu. Nie można więc powiedzieć, że ‘zamienił stryjek siekierkę na kijek’ i jedną szkodliwą substancją zastępuje się drugą, tak samo szkodliwą, albo jeszcze gorszą. Od dawna intuicyjnie wiedziałem, że enteogeny zwłaszcza te zebrane w przyrodzie, na łąkach i w lasach niosą w sobie naturalnie prozdrowotne jakości a w mikrodawkach są o wiele łagodniejsze dla ciała i ducha niż większość syntetycznych aptecznych propozycji.

Łysiczka lancetowata (Psilocybe semilanceata) z sezonu 2020.

Psylocybina jest bardzo efektywna nie tylko w leczeniu alkoholizmu, ale również silnych uzależnień amfetaminowych i nikotynowych. Badacze z Johns Hopkins University odkryli, że aż 80 % palaczy papierosów uwolniło się całkowicie ze szponów nikotynowego nałogu stosując terapię behawioralną połączona z mikrodozowaniem grzybówPsylocyby są też najskuteczniejszym znanym dziś remedium na klasterowe bóle głowy i mają wysoki uzdrawiający potencjał w przypadku nerwic, w tym nerwicy natręctw.

Wspomniana wcześniej historia uzdrawiania alkoholików opisana w JAMA Psychiatry miała ciąg dalszy, bo już listopadzie 2022 roku amerykański Stan Kolorado jako drugi, po Oregonie w historycznym głosowaniu doprowadził do dekryminalizacji psylocybiny. Do 2024 roku zaczną tam więc działać ośrodki medycyny naturalnej, gdzie zupełnie legalnie, pod opieką specjalistów, będzie można poddać się tej mało inwazyjnej terapii z udziałem kapeluszy i nóżek ‘Złotego Nauczyciela’. Legalizacja prawna pozwala również na posiadanie tych substancji na użytek własny osobom powyżej 21 roku życia. 

Łysiczki najlepiej suszyć w suszarce do grzybów w 45°C.

W ten sam dzień, kiedy Kolorado świętowało legalizacje psychodelików w kontekście terapeutycznym, w UK odrzucono wniosek w tej samej sprawie opierając się na fałszywym acz popularnym twierdzeniu, że 'psylocybina jest szkodliwym narkotykiem' i ‘nie ma zastosowania medycznego’. Niestety na przestrzeni wielu lat propaganda skutecznie wdrukowała pewne mijające się z prawdą hasełka do głów obywateli czytających popularne gazety. Procent zdepresjonowanych jednostek na wyspach jest całkiem spory, więc (nie) ‘miłościwie im panujący’ w ten sposób prawdopodobne odbierają możliwość na potencjalne w miarę normalne funkcjonowanie wielu osobom, a na pewno tym z lekoopornymi problemami psychicznymi. 

Warto podkreślić tu jeszcze jedną istotną rzecz, otóż na działanie konwencjonalnych antydepresyjnych leków trzeba nierzadko czekać tygodniami, a potem jeszcze mierzyć się z nieprzyjemnymi ubocznymi efektami. Bardzo często pacjenci muszą przyjmować chemiczne specyfiki 4-8 tygodni, by poczuć wreszcie jakąś ulgę, a w przypadku osób w wieku podeszłym czas ten może być jeszcze dłuższy. Kontrastowo mikrodawki grzybów działają natychmiast, bez charakterystecznej dla farmaceutyków 'zamuły', skołowania, mdłości i innych nieprzyjemności. Jak tej sytuacji i tworzącej ją wszechobecnej medialnej ignorancji zaradzić? Nie mam na to pomysłu, Kali Juga to stan umysłu.

Najbardziej znane, przetestowane w praktyce i rozpowszechnione na świecie modele mikrodawkowania grzybów psylocybowych oparte są o wytyczne Paula Stametsa i Jamesa Fadimana. Są skuteczne, bezpieczne i dość proste. Ustala się metodą prób i błędów dawkę pomiędzy 100 - 400 mg (0,1 - 0,4 g) suszonych psylocybów. Do tego opcjonalnie 500 -1000 mg (0,5 - 1 g) ‘Lwiej grzywy’ (ang. Lions mane) i 100 - 200 mg (0,1 - 0,2 g) niacyny (kwas nikotynowy). Tak można mikrodawkować np.: 1 dzień mikro, 2 dni przerwy (Fadiman) lub: dni 1-2-3-4 mikrodawki, dni 5-6-7 przerwa (Stamets). Przerwy robi się aby uniknąć budowania tolerancji niacyny i psylocybiny. Soplówka jeżowata (Hericium erinaceus) wspiera regenerację uszkodzonych nerwów. Niacyna pomaga pozostałym składnikom formuły Stametsa przeniknąć przez barierę krew-mózg. Tak oto miesiąc, trzy lub dwa takie mikrodawkowanie trwa. A kiedy człowiek wyjdzie z psychicznej nędzy, może zrobić przerwę nawet na kilka miesięcy.

Z rodzimą kolorową 'medycyną' jest jeszcze prościej, bo małe dawki Amanity muscarii można stosować nawet codziennie przez miesiąc, dwa i dłużej, jeżeli jest taka potrzeba, a to z racji nie wytwarzania takiej tolerancji. Wynika to z faktu, że muscymol jest biochemicznie inną substancją niż psylocybina.

Przełomowe i wyjątkowe w swej skali badania prowadzone w latach 2020-2022 na ponad trzech tysiącach ochotników przez pediatrę i położną / ginekolog z doktoratem specjalizującą się w inżynierii chemicznej pokazały, że mikrodawkowanie Amanity muscarii w ponad 70% przypadków miało łagodzący wpływ na rozmaite dolegliwości i poprawiło ogólny stan psychofizyczny osób zażywających ‘wiedźmiński susz’Amanita wykazała się dużą skutecznością zwłaszcza w przypadku uzależnień. Dużym minusem tych eksperymentów jest to, iż były to w większości przypadków badania ankietowe. Mimo tego, stanowią pewien zwrot i sporo wniosków można z nich wyciągnąć.

Autorka projektu jest rosyjskiego pochodzenia, mieszka w Kaliforni i pisze pod pseudonimem Baba Masha, M.D. Wcześniej prowadziła psychodeliczny podcast, który został zbanowany w Rosji. Zaczęła testować na sobie Muchomora czerwonego z powodu dokuczliwej kontuzji kręgosłupa, której nabawiła się na siłowni. Gdy leki farmaceutyczne nie przynosiły jej ulgi, znajomi polecili jej Amanitę muscarię. Masha spróbowała ‘natury’, jak się okazało z dobrym skutkiem. Kompres z maścią z ‘muchomorki’ pomógł jej też złagodzić ból po użądleniach os. Już po 25 minutach doświadczyła ulgi. Podczas późniejszej ceremonii z ibogainą spotkała postać Jezusa i dostała przekaz, by ‘zająć się małymi dawkami’. Tak oto rozpoczęły się szeroko zakrojone dwuletnie badania na świnkach morskich, przepiórkach i ochotnikach ludzkich.

Amanita muscaria var. muscaria i Amanita muscaria var. aureola, wyglądają razem jak ojciec i dziecko z przedszkola. Zdjęcie dobrze ilustruje dlaczego dawkowanie ‘po sztuce’ może być błędem w sztuce. Również mycie skraca magicznym substancjom życie. Grzybów przed suszeniem nie myjemy, jeśli coś o nich wiemy.

Co ciekawe i niezwykle dla ‘amanicjuszy’ ważne, nie zaobserwowano w tym badaniu jakichkolwiek trwałych uszkodzeń jakichkolwiek narządów, ani nie stwierdzono potencjału uzależniającego. To warto podkreślić szczególnie, by obalić te dwa bezpodstawne i najbardziej rozpowszechnione mity na temat czerwono-białej Amanity. 'Smerfne domki' nie mają jakiegoś nadzwyczajnego narkotycznego potencjału uzależniającego i nie trzeba również brać żadnego ostropestu ‘osłonowo na wątrobę’. Swoją drogą wcześniej widziałem też nie raz polskie wyniki badań krwi i wątroby osób stosujących w naszym kraju, które skłaniają do podobnych optymistycznych wniosków. 

Pokłosiem tych eksperymentów jest książka autorstwa powyżej wspomnianej badaczki o tytule Microdosing with Amanita muscaria – Crativity, Healing, amd Recovery witch the Sacred Mushroom (‘Mikrodawkowane z Amanita muscaria - Kreatywność, Uzdrawianie i Regeneracja ze Świętym Grzybem’), którą wsparł przedmową James Fadiman. Jako, że nie ma polskiego wydania, postaram się przytoczyć poniżej w dużym skrócie najważniejsze metody tam stosowane, wytyczne, dane procentowe i naukowe już fakty, oraz opatrzyć to odpowiednim komentarzem, jeśli uznam, że takowy jest potrzebny i coś wnosi.

Po pierwsze, uradowało mnie, że w owej książce podkreślona została prawidłowa procedura dokładnego suszenia i przechowywania 'leśnego panaceum' w szczelnym zamknięciu. Każdy, kto dłużej poobcował tym grzybkiem wie, że Amanita muscaria wchłania wilgoć niczym gąbka, dużo bardziej niż inne grzyby jest więc podatna na jakieś problemy z pleśnią, a wtedy już nie wiemy co jemy. Nie twierdzę, że zawsze ta pleśń się rozwija, ale istnieje takie ryzyko. Więc dobrze suszyć w 45 °C i potem przechowywać w szczelnym zamknięciu. Podobnie radził świętej pamięci Donald E. Teeter, od którego znakomitej książki Amanita muscaria: Herb of Immortality zaczynałem swoją przygodę ze zbieraniem i praktycznym stosowaniem magii 'czerwonego króla'. Suszenie w niższej temperaturze też jest możliwe, aczkolwiek istnieje większe ryzyko, że się nie powiedzie i grzyb wpierw zniszczeje, bądź zostanie zjedzony przez żarłoczne białe robaki zanim się zdąży ususzyć. Po ususzeniu materiał amanitowy pozostawiony luzem lub w torbie papierowej potrafi czasem dość szybko podwoić swoją wagę, w zależności od wilgotności powietrza. Dobrze mieć to na uwadze i pamiętać o zwykłych szklanych słoikach oraz zwykłych tradycyjnych szczelnych zakrętkach, bez tak zwanego ‘klika’ (wybrzuszenia). Nie wiem jeszcze do końca dlaczego, ale nie jestem zwolennikiem plastiku czy zgrzewanych próżniowo folii jeśli chodzi o dłuższe przechowywanie w nich ‘darów lasu’. Zwykłe słoiki i zakrętki sprawdzają się najlepiej. Zawsze powtarzam, że kapelusze i nóżki powinny być dobrze dosuszone i łamać się, chrupać jak chrupki, krakersy albo chipsy, a nie się wyginać.

Polecana przez autorów badania efektywna mikrodawka Amanity muscarii to przedział 0,3 - 1 g, maksymalnie 2 gramy suszu, co również się zgadza z moimi obserwacjami, bo powyżej trzech gramów zaczyna się już dawka lekko 'transowa' albo nawet 'crossfitowa'. Czas trwania mikrodawkowania określono na jeden miesiąc z tygodniowym okresem kontrolnym, podczas którego zalecano obserwację organizmu i dedukowanie, czy pozytywne efekty zdrowotne utrzymują się dłużej. Potem w niektórych przypadkach przedłużano kurację do trzech, a nawet do sześciu miesięcy. Polecano przyjmować suszone grzyby lub herbatkę z nich przed śniadaniem, co moim zdaniem nie jest konieczne, bo znacznie lepiej jest zjeść te 'bazyliszki' razem z posiłkiem, zwłaszcza jeśli jest to na przykład dojrzałe mango i surowa niepasteryzowana śmietana. Za tą małą radę podziękują mi zwłaszcza szczupłe osoby o tak zwanej wiatrowo-eterycznej konstytucji czuciowej, lub inaczej vata (ektomorficznej) z wrażliwym układem trawiennym i delikatnymi jelitami.

Stworzona na podstawie badań lista dolegliwości jaką Amanita muscaria łagodzi jest długa. Na niektóre z nich nasz 'Święty Graal' pomaga szczególnie skutecznie. Na przykład aż 87 % (874 osób) badanych zmagających się z kliniczną depresją i astenią szybko odnotowało pozytywne skutki wynikające z zażywanych mikrodawek. Tylko 10% (100 osób) badanych nie odczuło niczego, a zaledwie 3 % (25 osób) miało efekty negatywne. U większości mikrodawkowiczów pojawiły się: chęć życia, większy balans i harmonia, spokojna radość bycia, redukcja agresji i autoagresji, redukcja zazdrości oraz krytycyzmu, większa odwaga w działaniu, zmiana priorytetów a czasami nawet zmiana paradygmatu, studiowanie i konstruktywne przemyślenie mentalnych traum, zredukowane poczucie inflacji ego, zmiana stylu myślenia, polepszenie komunikacji, koniec kryzysu duchowego itp. 

Ciekawostką jest, że 58 osób zamieniło antydepresyjne leki na susz muscarii, z czego 60% (35) osób od razu z pozytywnymi rezultatami, 19% (11) osób stopniowo, również z sukcesem, 7% (4) od razu z negatywnymi efektami i 14% (8) osób stopniowo z negatywnymi skutkami. 

Odstawione z dobrym skutkiem leki to Zoloft (sertraline) 35% (24 z 69) uczestników, Prozac (fluoxetine) 14% (10), Cipralex i Lexapro (escitalopram) 12% (8), Paxil (paroxetine) 10% (7), oraz inne, w tym Wellbutrin (bupropion), 29% (20). Aż 89% (42) uczestników eksperymentu, którzy zamienili chemiczne leki z apteki na naturalną leśną medycynę odnotowało ‘świetne rezultaty’, a tylko 11% (5) osób nie odczuło pozytywnych prozdrowotnych zmian i powróciło do farmaceutycznych antydepresantów z Big Ph@rmy.

Tak jak można było się domyślać muscaria okazała się potężnym poprawiaczem samopoczucia, 'energizerem' i pobudzaczem, który, co istotne, nie niesie ze sobą skutków ubocznych cukru, kokainy, amfetaminy, kawy, herbaty, Monstera czy popularnego napoju z 'Czerwonego Byka' (Red Bull). Aż 88% (868 z 981) badanych uznało 'muchara' za doskonały ‘stabilizator samopoczucia’, zwłaszcza gdy był przyjmowany rano. Senność zaobserwowało jedynie 12% (113) użytkowników, co mogę od razu zdiagnozować jako najprawdopodobniej skutek niezadbania o siebie, przemęczenia, przepracowania i zwyczajnie zbyt małej ilości snu. Gdy te niekorzystne dla organizmu ludzkiego warunki są spełnione 'Święty Graal' całkiem często ‘kładzie takiego rycerza do snu’, co nie jest niczym złym. Niech sobie ‘smerf pracuś’ odpocznie i zregeneruje się wreszcie. Większość osób biorących udział w eksperymencie odnotowała: poprawę samopoczucia, więcej energii, radości, lepszy balans, kreatywność, wzmożoną koncentrację, czystość myśli, zmniejszenie irytacji i niepokoju, lepszą kondycję ciała, witalność, optymizm, motywację itp.

Również, co było do przewidzenia z racji kilku wcześniejszych dobrze rokujących i udokumentowanych eksperymentów, w przypadku epilepsji Amanita muscaria wykazała się wysoką skutecznością. Aż 77% (17 z 22) cierpiących na tą przypadłość odczuło wyraźną poprawę, brak takowej odnotowano u 14% (3), a negatywne doświadczenia miało tylko 9% (2).

Pozytywne rezultaty stały się też udziałem pacjentów z autyzmem: 77% (10) odczuło poprawę swojej kondycji, 15% (2) nie zauważyło zmian, a 8% (1) negatywne efekty.

‘Alchemiczne złoto’, które ‘poprawiło pamięć’ autorce i podobnie zadziałało u 70% wolontariuszy biorących udział w badaniu, poradziło sobie świetnie również z bólami neuropatycznymi aż u 86% (55) mikrodawkujących osób, zaledwie u 14% (9) grzyb nie zdołał przynieść ulgi.

Zanotowano oczywiście poprawę w przypadku choroby Alzheimera, aż 73% (8) pacjentów doświadczyło znacznego polepszenia zdrowia, 18% (2) nie odczuło niczego, a tylko 9% (1) pogorszenie.

Zaskoczeniem jest natomiast wynik w przypadku choroby Parkinsona, 45% (4) poprawy, 33% (3) bez zmian i 22% (2) – pogorszenie. Spodziewać się można było wyższych procentów pozytywnych. Być może w tym konkretnym eksperymencie zbyt mała była liczba badanych, by wynik był miarodajny. Sprawa jest dyskusyjna.

W przypadku stwardnienia rozsianego 52% (11) testerów doświadczyło wyraźnej poprawy zdrowia, 38% (8) nie zaobserwowało niczego znaczącego, a 10% (2) doświadczyło pogorszenia losu swego.

Pomiar radioaktywnego jodu w tarczycy pacjenta. Coraz więcej osób ma problemy z tym ważnym organem, a zapalenie tarczycy Hashimoto nie dotyczy już tylko przepracowanych azjatów. Zachodnie kobiety nadużywające pigułek antykoncepcyjnych coraz częściej zmagają się dolegliwościami tego organu. Często przyczyny problemów z tarczycą są psychosomatyczne i dotyczą kwestii chęci spowolnienia lub przyspieszenia biegu spraw, co objawiać się może pytaniami: „Kiedy wreszcie moja kolej?” albo „Jak mogę spowolnić czas?”

Aż 88% (15) osób z wolem, czyli obrzękiem szyi wynikającym z powiększenia tarczycy doznało poprawy, 12% (4) nie doświadczyło poprawy, a u 7% (2) nastąpiło pogorszenie. To jest bardzo niespodziewany i optymistyczny wynik.

Hermonalne dysfunkcje zostały złagodzone u 47% (25), 49% (26) nie zanotowało różnicy, a tylko u 4% (2) nasiliły się negatywne efekty.

Libido, czyli (przekładający się też na kreatywność i witalność) popęd seksualny u mężczyzn wzrósł w przypadku 43% (165) mikrodawkujących, u większości, czyli 52% (198) nie zmienił się, a spadł zaledwie u 5 % (21). U kobiet nastąpiła nieco większa poprawa w tej materii, czyli wzrost popędu u 48% (48) badanych, niewiele mniej, bo 41% (41) nie zanotowało żadnej różnicy, a tylko 11% (11) mikrodawkowiczek zgłosiło negatywne skutki kuracji jeśli chodzi o tą sferę życia.

Zaskakująco duży procent badanych pacjentów z egzemą i wypryskami stwierdził, że muscaria łagodzi te problemy. Aż 84% (38) testerów muchomorowych specyfików doświadczyło znakomitych wyników. Tylko 16% (7) badanych zanotowało, że nic się nie stało. 

Jeśli chodzi o pigmentację skóry, brodawki, to mikrodawki pomogły u 40% ( 52) badanych, którzy je przyjmowali, pomogły też u 9% ( 11) stosujących miejscowo, a brak zmian zanotowało 51% (65) uczestników badania.

W przypadku łuszczycy 65% (35) badanych zgłosiło poprawę, 28% (15) brak takowej, a tylko 7% (4) nasilenie uciążliwych symptomów.

Mikrodawkowanie wyraźnie pomogło w przypadkach grzybicy paznokci u 53% (130) pacjentów, z czego 20% (49) wykurowało się z niej całkowicie, a 47% (115) nie zanotowało niczego dobrego.

Co ciekawe maść z 'muchara' sprawdziła się też w łagodzeniu i regeneracji oparzeń: 77% (17) osób odnotowało poprawę, a 23% (5) brak takowej.

Okazało się, że 'bazyliszek' pomógł skutecznie łagodzić obrzęki u 83% (39) testerów, jedynie 17% (8) nie zanotowało niczego dobrego.

Odnotowano 70% (333) skuteczności 'asterixowych' maści, tynktur i mikrodawek doustnych jeśli chodzi o reumatyzm, reumatoidalne zapalenie stawów oraz mięśnio-szkieletowe bóle, a brak efektu w 30% (144).

Migreny zostały złagodzone w 65% (72 z 110), brak efektów zaobserwowało 35% (38) badanych.

Bóle menstruacyjne były łagodzone w 52 % (39 z 75), brak efektów miało 36% (27) a efekty negatywne zauważyło 12% (9) kobiet.

'Czerwone parasolki' pomogły na problemy z prostatą w 73% (24) przypadkach, 24% (8) osób nie miało rezultatu, a negatywne skutki mikrodawkowania nastąpiły u zaledwie 3% (1).

W przypadku chronicznego zapalenia pęcherza w 48% (12) nastąpiła stabilna remisja, 52% (13) nie zmieniło się nic. Skomentuję to tak, że akurat zapalenie pęcherza jest przede wszystkim psychosomatyczną dolegliwością i grzyby w zasadzie tu nie mają nic do rzeczy, jeśli cierpiący na tą przypadłość, nie rozwiąże swojego konfliktu terytorialnego.

Melatonina, która do snu się przyczynia.

Nie od dziś wiadomo, że muchomorek sprzyja snom, świadomemu śnieniu i ogólnemu dobremu wysypianiu się. Aż 73% (719) badanych zgłosiło znacząco poprawioną jakość snu, wyspania się i poprawę samopoczucia po obudzeniu. Tylko 10% (93) zanotowało zwiększone problemy z bezsennością, a 17% (168) brak jakiegokolwiek wpływu leśnej medycyny na nocną regenerację i sny. Większość uczestników eksperymentu raportowało bardzo łatwe szybkie zasypianie oraz piękne realistyczne lub fantastyczne sny. Amanita muscaria (razem z pomarańczowymi okularami blokującymi niebieskie światło) stanowi wspaniałą alternatywę dla aptecznej melatoniny, która nie wiedzieć czemu jest jedynym powszechnie legalnym hormonem dostępnym wszędzie. Mało kto wie, że ta apteczna melatonina, choć nie uzależnia, to stosowana regularnie przez dłuższy okres czasu powoduje daleko idące skutki uboczne, między innymi kurczenie się jąder i jajników, co może pozbawić jej użytkowników zdrowia i dobrych wyników.

Autorka poleca osobom chcącym wyregulować rytm dobowy, aby kładły się do snu przed 22:00. Ludzie pracujący do 1:00-2:00 i mikrodawkujący odczuwają nierzadko pogorszenie snu.

Amanita pomagać ma nawet na przeziębienia. W 78% (145) takie właśnie poczyniono obserwacje i wnioski, 20% (38) osób nie zanotowało poprawy, a zaledwie 8% (1) pogorszenie. Może to nie będzie popularna opinia, uważam jednak, że post od jedzenia czegokolwiek i sen jest dużo lepszym remedium na przeziębienia, grypy czy inne sezonowe detoksowe choroby uważane przez współczesną konwencjonalną medycynę za ‘wirusowe’ i ‘zakaźne”. Mniej znaczy więcej, więc gdy smarczesz i kichasz, to odstaw jedzenie czym prędzej. Prosty post na sokach albo na wodzie i po paru dniach detoksu jestem znów na chodzie. Tu akurat, dzięki wieloletniej praktyce takowych postów, po prostu wiem, że nie potrzeba wcale Amanity. To nie kity.

Muchomor czerwony wspomógł też rekonwalescencję u większości testowanych pacjentów, którzy przeszli wcześniej zatrzymanie akcji serca: 66% (12) zauważyło zmiany na plus, 17% (3) doświadczyło mikrodawkowania bez efektów, a 17% (3) opisało tylko negatywne efekty.

Rekonwalescencja po udarze została skutecznie wspomożona suszem u 35% (6) badanych, u 53% (9) suplementacja nie przyniosła pozytywnych rezultatów, a u 12% (2) pogorszyła stan wyjściowy.

W przypadku alergii 59% (61) pacjentów odnotowała znaczącą poprawę, a 41% (43) brak zmian.

Podobny wynik był w przypadku astmy: 54% (14) pozytywnych efektów i 46% (12) bez efektów.

'Leśne panaceum' pomogło też osobom zmagającym się z zatwardzeniami stolca: 58% (111) zgłosiło poprawę i uregulowanie wypróżniania, a 42% (81) brak rezultatów.

Zespół Huntera typu II to genetyczna choroba metaboliczna, wywoływana zaburzeniami metabolizmu kwaśnych mukopolisacharydów (glikozoaminoglikanów). Złagodzenie tej przypadłości odnotowało 43% (3) osób, 57% (4) nie odnotowało poprawy, 17% (3) miało nasilenie choroby.

Zaskakujący procent poprawy uzyskany został przy dolegliwości jaką jest nadciśnienie – 73% (63) osoby doznało obniżenia ciśnienia, 19% (12) bez zmian, 4% (2) podwyższenia.

Kolejną przypadłością, z którą zmierzył się nasz ‘krasny ludek’ był alkoholizm: 35% (136) testerów wyszło z nałogu, 50% (192) ograniczyło go, 15% (57) osób nie miało żadnych rezultatów. Aż 89% (184) osób miało stabilną długotrwałą poprawę sytuacji. Tylko 11% (23) osób wróciło do wcześniejszego destrukcyjnego stylu życia i poprzedniej nadmiarowej ilości konsumowanego alkoholu. Tak wysoki procent skuteczności w przypadku choroby alkoholowej, to największe odkrycie tego badania.

Badając kawoszy zniewolonych tym czarnym płynem zanotowano 14% (29) udanych wyjść z mrocznego nałogu wyniszczającego nadnercza, 26% (54) osoby zmniejszyły znacząco konsumpcję kawy, 58% (122) osób nie było w stanie nawet z pomocą Amanity wyrwać się ze szponów czarnego narkotyku, a tylko 2% (5) miało na dodatek negatywne skutki zdrowotne.

Nadużywana marihuana może odwadniać ludzkie ciało i sprawić, że snów nie będzie się pamiętało. To są ostatnie oznaki, że dobrze by było odstawić dillpaki.

Ludzie kompulsywnie nadużywający marihuany (Cannabis sativa / indica) i haszyszu także brali udział w badaniu Baby Mashy. Mimo, że sama badaczka docenia te rośliny pod względem inspiracyjnym, a konopie od tysięcy lat miały zastosowanie religijne i terapeutyczne, to dzisiejsze wyselekcjonowane i zmodyfikowane genetycznie, komercyjnie hodowane odmiany (zwane 'skunem', ang. skunk) mają znacznie większe stężenia substancji czynnych niż rośliny wyjściowe i często są palone ponad miarę. Tak jak w przypadku większości medycyn i tu, mniej znaczy więcej, a lepsze jest wrogiem dobrego. Im więcej THC zawiera dana odmiana, która jest nadużywana (częściej niż dwa razy w tygodniu), tym większe (aż o 4 razy) zachodzi prawdopodobieństwo późniejszych przypadków niecierpliwości, irytacji, psychoz, fobii społecznych, incydentów dwubiegunowych, schizofrenicznych, nerwic, zaburzeń i stanów lekowych, napadów paniki oraz depresji.

Jak by tego było mało komercyjne konopie mogą też być ‘chrzczone’ syntetycznymi kannabinoidami, z których najpopularniejszy jest aktualnie HHC. Występuje naturalnie w konopiach ale w bardzo małych ilościach, więc syntetyzuje się go w sztucznych warunkach. Ma budowę i działanie podobne do THC ale powstaje tanio i szybko w laboratoriach zamiast rosnąć miesiącami w naturze. Również popularne Vape Peny coraz częściej zawierają HHC zamiast deklarowanego THC. Nie jest łatwo to rozpoznać.

Z pomocą ‘muchara’ 13% (22) badanych odstawiło całkowicie ‘zioło’, 44% (74) zmniejszyło ilość palonych kwiatów Cannabis,  40% (67) paliło tyle co zazwyczaj, a jedynie 3% (6) jeszcze więcej. Również było mi dane spotkać się z takimi przypadkami lub słyszeć o nich i o tym, że po wielu różnych próbach, to mikrodawkowanie muchomora pomogło w wyjściu z tego ‘zielonego nałogu’.

Uzależnieni od nikotyny mieli podobne wyniki: 18% (36) osób całkowicie rzuciło papierosy z pomocą mikrodawek, 31% (60) osób zmniejszyło znacząco ilość palonych 'fajek', 45% (89) nie poradziło sobie z uzależnieniem, a zaledwie 6% (11) narzekało na pogorszenie sytuacji, czyli zwiększenie ilości palonego tytoniu, mimo mikrodawkowania.

Nadspodziewanie dobrze wypadło mikrodawkowanie mające wspomagać wychodzenie z ciężkich uzależnień opioidowych, opium, heroiny i podobnych srogich substancji chemicznych o nowoczesnych nazwach (Methadone, Oxycodone, Fentanyl). Aż 68% (23) cierpiących narkomanów miało pozytywne rezultaty, 17% (6) brak rezultatów, a tylko 15% (5) negatywne doświadczenia.

Kolejną zaskakująco pozytywną niespodzianką było również działanie Amanity muscarii na ludzi uzależnionych od amfetaminy: 78% (61) zanotowało pozytywne rezultaty, 14% (11) nie odczuło różnicy, a tylko u 8% (6) nastąpiło pogorszenie egzystencji.

Podobne procentowo wyniki spisano podczas testów osób nadużywających kokainy: 74 % (28) raportowało pozytywy mikrodawkowania czerwonego grzyba, 26 % (10) nie odczuło niczego.

Jeszcze skuteczniejszy okazał się leśny 'krasnoludek' w pomocy osobom uzależnionym od tak zwanych ‘dopalaczy’ (designer drugs), ‘mixów’ (mixes), ‘przypraw’ (spices) i ‘soli’ (salts), od których w głowach się pitoli, czyli nowych legalnych komercyjnych narkotyków wymyślanych na prędce i produkowanych na potęgę w nowoczesnych laboratoriach. To, że są one masowo wytwarzane, legalne i powszechnie dostępne w sklepach jako ‘artykuły kolekcjonerskie’ wcale nie oznacza, że są mniej szkodliwe dla zdrowia niż substancje prawnie zabronione. Wręcz przeciwnie, ryzyko przyjmowania tych ‘wynalazków’ nierzadko jest dużo większe i niesie smutne konsekwencje. Aż 88% (65) osób z badanej grupy odstawiło 'dopalacze', a tylko 12% (9) nie było w stanie tego zrobić.

W eksperymencie zabrakło szerzej zakrojonego procentowego zbadania wpływu mikrodawek na najbardziej szkodliwe uzależnienie dzisiejszej cywilizacji - pornografię. Być może jest to temat wstydliwy, i przez to bagatelizowany przez większość badaczy. Baba Masha przytacza zaledwie dwie lub trzy relacje, gdzie z pomocą mikrodawek udało się ludziom zerwać z alkoholem, papierosami i przy okazji z pornografią oraz grami komputerowymi.

Mikrodawki 'smerfnych kopułowych domków' wspomogły w rekonwalescencji pacjentów, którzy przebyli chemioterapię, 58% (7) zanotowało pozytywy, 34% (4) nie miało rezultatów, a jedynie 8% (1) narzekał, że jest gorzej.

Bardzo ciekawe wnioski dla ludzi zajmujących się ruchem lub sportem wynikają z badania przeprowadzonego na amerykańskich zapaśnikach. Ameryka jest potęgą jeśli chodzi o tą dyscyplinę i szybko staje się nią również jeśli chodzi o inne nowocześniejsze odmiany sportów chwytanych. Zapasy są praktycznie w każdej amerykańskiej szkole, co przekłada się na sukcesy olimpijskie tego kraju. Zawodnicy zaobserwowali pozytywny wpływ mikrodawek na koordynację 72% (37), kondycję, 85% (131), inteligencję na macie (Fighting Intelligence) 76% (39), czucie dystansu 56% (25), czas reakcji 60% (31) i neuro-muskularne funkcje 69% (50).

Wpływ mikrodawek na potliwość skóry to: zmniejszenie u 6% (22), 5% (17) zwiększona potliwość i zapach, 6% (22) potliwość zmniejszona a zapach intensywniejszy, 67% (248) brak zmian, 16% (60) potliwość zwiększona.

Brak kreatywności nie jest co prawda chorobą, aczkolwiek w ramach badań zaproponowano i przeprowadzono również takie ciekawe testy. Dokładnie aż 63% (166 z 262) osób odnotowało wzrost kreatywności, a 37% (96) zero zmian. 

Jeśli chodzi o postrzeganie kolorów i wzrok 63% (222) badanych nie miała zmian, 18% (62) osoby lepiej widziały kolory, 5% ( 18) osób zanotowało ogólna poprawę widzenia, 11% (41) osób doświadczyło poprawy zarówno ostrości widzenia i jak i postrzegania kolorów, a tylko 3% (11) pogorszenia wzroku.

'Parasolka' nie pomogła zbytnio wegańskiej i wegetariańskiej ideologii. Tylko 12% (60 z 485) badanych wykluczyło mięso ze swej diety podczas mikrodawkowania. Być może kwestia spożywania lub nie spożywania mięsa to po prostu bardziej złożona sprawa, która zależy od wielu różnych czynników takich jak środowisko, klimat, geny, tradycje rodzinne, znajomi, edukacja, rodzaj wykonywanej pracy, bagaż emocjonalny czy karma duchowa.

Ogólny wpływ mikrodawek Amanity muscarii na apetyt to 116 osób – wzrost apetytu, 177 – bez zmian, 180 – zmniejszenie apetytu.

Dużo lepsze wyniki zostały uzyskane mikrodawkując podczas redukowania ilości konsumowanego cukru. Siarkara (‘piekielna siarka i kara’), Zu Charon (‘przewoźnik umarłych’), czyli rafinowany cukier to jest prawdziwy twardy narkotyk tego padołu, który razem z białą mąką pospołu wywołuje ogrom cierpienia i destrukcji w organizmach żywych, w ich kościach i zębach, oraz zbiera straszne żniwo wśród cywilizowanych i dzikich społeczności tego świata, wywołując niezliczone choroby towarzyszące temu fizycznemu i psychicznemu uzależnieniu. Aż 48% (240) mikrodawkowiczów zmniejszyło pomału konsumpcję tego piekielnego kryształu. Nieco więcej, bo 52% (261) cukrowych narkomanów niczego nie zanotowało, a 12% (2) jeszcze więcej słodyczy wszamało. Uważam, że te wyniki procentowe to niespodziewany, zaskakujący ogromny sukces 'czapeczek', zważywszy jak twardymi i silnymi narkotykami są rafinowany cukier i syrop glukozowo-fruktozowy.

Mikrodawki pomogły też złagodzić ból przy zapaleniu dziąseł u 54% (25) cierpiących, natomiast 46% (21) nie przyniosły ulgi.

Amanita muscaria pomogła rzekomo w przypadku HIV, 61% (11) badanych raportowało poprawę, 22% (4) jaj brak, a 17% (3) negatywne skutki.

Jako, że badanie to jest nowe, a autorka ma dyplomy i systemowe tytuły naukowe, w tym eksperymencie uwzględnić musiała również C0VID. Wśród badanych aż 44% (21) zanotowało poprawę, 52% (25) nie poczuło niczego, a 4% (2) opisało pogorszenie stanu swego. 

W przypadku Helicobacter pylori odnotowano poprawę u 56% (10) osób, 33% (6) nie zauważyło polepszenia swojej kondycji, a 11% (2) poczuło się gorzej.

Chorobowy stan języka (rzekomo powodowany przez ‘obniżoną odporność’, przerost drożdżaka Candida albicans, zapalenia jamy ustnej, żołądka, jelit i okrężnicy, palenie, nadużywanie leków i używek) uległ poprawie zaledwie u 27% (71) mikrodawkujących, aż 73% (193) biorących udział w eksperymencie nie zauważyło żadnych zmian w tym względzie.

Ixodes scapularis.


Borelioza, choroba rzekomo odkleszczowa, nie została uwzględniona w procentowym badaniu Mashy. Aczkolwiek w książce znajdziemy jedną relację człowieka, któremu zdiagnozowano ten problem w sierpniu 2019 roku. Po ugryzieniu i diagnozie lekarskiej nie został w szpitalu na zalecaną obserwację i nie zdecydował się na przyjmowanie przepisanych antybiotyków. Argumentował to tym, że słyszał, iż przypadłość ta jest trudna do leczenia, a efekty uboczne farmaceutyków duże. Rozpoczął kilkudniowy post i mikrodawkowanie, co doprowadziło według niego do spadku gorączki. Po kilku dniach jego stan uległ pogorszeniu. Przez 3 miesiące kontynuował przyjmowanie jednego grama A. m. dziennie i dopiero po tym czasie odczuł poprawę do tego stopnia, że zapomniał o ukąszeniu. W marcu 2020 roku, mimo iż czuł się zdrowy, zdecydował się na ponowne testy medyczne, które pokazały, że... jego krew jest czysta. Opowiedział również lekarzom o 'amie', co skwitowali podejrzeniami ‘kompletnie zniszczonej wątroby’ i wymusili kolejne badania, by sprawdzić ją. Dowiodły one, że wątroba również jest w idealnym stanie. Jak by tego było mało, ten niedoszły pacjent twierdzi, że odstawił mięso, alkohol i ograniczył palenie marihuany, której wcześniej nadużywał. Dodam tylko, że w naszym kraju słyszałem kilka podobnych historii.
Odnośnie moich osobistych psychodeliczno-grzybowych wglądów na temat pasożytów, krętków i boreliozy, to kapelusze dość jasno objawiły mi karmiczne przyczyny – ‘pasożytowanie na kimś’, ‘wykręcanie się’, ‘wkręcanie kogoś’ i ‘kręcenie’ nie jest w cenie.

Absolutne przeciwwskazania do mikrodawkowania Muchomora czerwonego to: ciąża i matki karmiące dzieci własnym mlekiem, kamienie nerkowe oraz poważne choroby psychiczne, takie jak na przykład schizofrenia i choroba dwubiegunowa. Osoby zmagające się z tymi dwoma ostatnimi zaburzeniami nie powinny przyjmować Amanity muscarii bez opieki terapeuty. 

Mimo, że istnieją doniesienia, że mikrodawkowanie pomogło zajść w ciążę ‘przypadkom beznadziejnym’ i kobietom uważanym przez naukę za bezpłodne, to przyjmowanie suszu Amanita muscaria przez kobiety już brzemienne nie jest dobrym pomysłem. Weźmy przykładowo płód ludzki mający 5 cm i ważący w jedenastym tygodniu ciąży 8 gram. Dla niego 1 gram suszu, to by było coś takiego jak by 80 kg człowiek zjadł 10 kilo suszonej ‘muchomorki’ na raz! Dla 165 cm matki 1 gram to jest mikrodawka, ale dla 5 cm płodu – tragedia. 

Ciekawe obserwacje zostały poczynione, jeśli chodzi o skuteczność ‘kurowanej’ i świeżo suszonej A. m. 30 % mikrodawkowiczów miała lepsze efekty po świeżo suszonej, 30 % po ‘dojrzewającej’ 2-3-4 miesiące. Dla 40 % suplementujących nie miało to żadnego znaczenia. Nie wiadomo ‘dlaczemu’, pewne jest tylko, że warto sprawdzać samemu.

Konkluzje Mashy z tego przełomowego badania są ciekawe. Okazuje się, że choć są pewne podobieństwa w działaniu obu rodzajów grzybków, to Amanita muscaria ma o wiele szersze zastosowanie medyczne niż grzyby psylocybowe, zwłaszcza w chorobach somatycznych. Wynika to po części z tego, że 'bazyliszka' można stosować na więcej różnych sposobów: maści, maceraty, olejki, ekstrakty, nalewki, wywary, kombucha itd. Mikrodozowanie czerwonego muchomora jest skuteczniejsze w przypadku fizjologicznych symptomów takich jak bóle stawowe i mięśniowe, reumatyzm, Alzheimer, epilepsja, mocniej poprawia jakość snu, czy stan skóry, natomiast psylocyby nieco bardziej sprzyjają wychodzeniu z depresji, kompulsji i nałogów. Tak przynajmniej twierdzi autorka Microdosing with Amanita muscaria. Podkreśla ona, że czerwony grzyb w znaczącej większości przypadków jedynie łagodzi dolegliwości.


MRSA.

Generalnie przychylam się do tych wszystkich wniosków, choć nie umniejszałbym aż tak bardzo pro-zdrowotnego działania psylocybów na ciało fizyczne. Niedawno odkryto, że Łysiczki lancetowate potrafią świetnie okiełznać przerost różnych (nawet tych odpornych na silną antybiotykoterapię) gronkowców, w tym opornego na metycylinę Gronkowca złocistego (Staphylococcus aureus), zwanego też inaczej srogo brzmiącym skrótem MRSA (ang. methicyllin-resistant Staphylococcus aureus), którego cechuje brak wrażliwości na wszystkie antybiotyki z grupy beta-laktamów – w tym penicyliny, cefalosporyny, monobaktamy czy karbapenemy.

Wielokrotnie doświadczałem też po mikrodawkach Psilocybe semilanceata (podobnie jak po Amanitach) wspaniałego rozluźnienia całego systemu nerwowego i samoistnego wyprostowania kręgosłupa, które to zjawisko moim zdaniem ma zbawienny wpływ nie tylko na psychikę, ale i na wszystkie organy i ich działanie w ludzkim organizmie. Przygarbionemu, smutnemu ciału mającemu 'postawę komputerowca' inaczej układają się te ustrojstwa wewnętrzne, wątroba, jelita, żołądek, miednica, dyski międzykręgowe, żyły itp. Także jedna taka niby mała pozytywna zmiana pociąga za sobą kolejne. Organy 'odetchną' z ulgą i na pewno ułożone bardziej anatomicznie prawidłowo - lepiej spełnią swoje żywotne funkcje. 

Moim ulubionym sposobem wykorzystania mikrodawki jest żwawy, długi, kilkugodzinny spacer przez las. W lato najlepiej boso. Z każdym krokiem czuję, że motoryka i postawa się poprawiają, ciało wraca do 'ustawień firmowych', krew lepiej krąży, dostarcza do mózgu składniki odżywcze, przez co lepiej się myśli. Po takiej wycieczce wielokrotnie obserwowałem, że mam nierzadko świetne, nowe pomysły, a zaplanowane zadania i zajęcia wykonuję znacznie szybciej i efektywniej.

Wróćmy jeszcze na chwilę do tematu alkoholu, papierosów, nałogów, depresji, aptecznych leków i zastępowania tego wszystkiego Amanitą muscarią okresowo przyjmowaną w małych dawkach. Szczególnie ujęła mnie jedna szczera odpowiedź autorki Mcrodosing with Amanita muscaria, której udzieliła pewnemu zbyt nakręconemu młodzieńcowi. Początkowo człowiek ten przez miesiąc przyjmował 1 gram suszu i dzięki temu uspokoił się i zbalansował swe życie, szybko ograniczył piwny nałóg, oraz przestał się tak często przeziębiać. Mimo tego, że już dawno osiągnął swoje cele, a jego zdrowie poprawiło się, przyjmował dalej suszone grzyby, ciągle zwiększając dawki (czasami dochodził nawet do 7 gram dziennie). W pewnym momencie zauważył, że efekty psychodeliczne zmniejszyły się, a jego nastrój nie jest już tak podniosły, jak w początkach kuracji. Na pytanie, co robić, i czy może wrócić do dawki początkowej, Baba Masha odpowiedziała wprost, że jego kuracja trwa zwyczajnie za długo. Amanita muscaria to nie stymulant do stałego stosowania przez całe życie, a lekarstwo, które zdrowy człowiek po prostu odstawia: ‘Przestań go brać i ciesz się życiem bez stymulacji.’ 

Amanita muscaria to nie substytut piwa, Red Bull’a, to nie amfetamina, kokaina, kawa czy melatonina. Gdy poprawia się zdrowie i wraca wesoła mina, nie ma potrzeby nadużywać tego ‘wina’. Pasuje tu jak ulał stare przysłowie mówiące, że ‘mniej znaczy więcej’, więc kończcie mikrodawkowanie czym prędzej.

Co zapadło mi jeszcze w pamięć po lekturze Microdosing with Amanita muscaria? Stanowcze rozróżnienie mikrodawkowania zdrowotnego Muchomora czerwonego z użytkowaniem 'muzealnym', rekreacyjnym oraz 'heroicznym' i przestrzeganie czytelników przed dużymi ceremonialnymi dawkami. Faktycznie, z moich doświadczeń też wynika, że dużo łatwiej się przygotować i ogarnąć duże dawki w miarę przewidywalnych psylocybów niż duże dawki 'tricksterskich' muchomorów. Książka Mashy ma nawet specjalny rozdział, gdzie możemy poczytać zebrane autentyczne relacje, sukcesy, historie ozdrowieńców, ale też nierzadko raporty z bardzo nieudanych podróży wynikających z przedawkowania tego 'elixiru'. Zebrane zostały tam rozliczne (803), często bardzo negatywne (w przypadku zbyt dużych porcji Amanity muscarii a zwłaszcza kilka razy mocniejszej Amanity pantheriny) relacje. Opowieści ludzi mocno przeceniających swoje psychodeliczne możliwości, źle dobierających ilość, czas i otoczenie, gubiących się w lesie, tracących koordynację, równowagę, samoświadomość, przytomność, kontakt z czasem, rzeczywistością (nawet na kilka dni), z własnym ciałem, doznających przy tym jakiś mniejszych lub większych urazów cielesnych, a nawet lądujących w szpitalu, jednym słowem klasyczne bad tripy, historie z cyklu 'co to nie ja', 'ja nie dam rady?' i 'czego nie robić'. Dają do myślenia i stanowią dość mocny kontrast do znacznej większości optymistycznych informacji, wykresów i ankiet zawartych w tej książce, które definitywnie potwierdzają prozdrowotną wartość i wysoką skuteczność mikrodawkowania.

Bibliografia

     • Allegro John, The Sacred Mushroom and the Cross, Doubleday, Hodder and Stoughton Ltd, 1970

       Davis Alan K., Barrett Frederick S., et al, Effects of Psilocybin-Assisted Therapy on Major Depressive Disorder -  jamanetwork.com, 2020

     • Kowal Aleksander, Niemal wszyscy alkoholicy wyszli na prostą. Cudowny środek sposobem na walkę z nałogiem?, focus.pl, 2022

     • Ferris Timothy, Narzędzia tytanów. Taktyki, zwyczaje i nawyki milionerów, ikon popkultury i ludzi wybitnych, MT Biznes, 2017

    • Jurkiewicz Sandra, Magiczne grzyby będą legalne w Kolorado – biohemp.pl

    • Masha Baba, Fadiman James, Microdosing with Amanita muscaria, Park Street Press, 2022

    • McKenna Terence, Food of the Gods, The Search for the Original Tree of Knowledge, Bantam, 1992

    •  Psylocybina może pomóc w odbudowaniu utraconych połączeń między neuronami, dzienniknaukowy.pl, 2021

      Psylocybina działa równie dobrze jak leki antydepresyjne, dzienniknaukowy.pl, 2021

    • Staniszewska Agnieszka, Czy grzyby halucynogenne leczą alkoholizm? - pogotowie-pielęgniarskie.pl

     Terapia psylocybiną łagodzi depresję lepiej niż obecnie stosowane leki, twierdzą naukowcy, dzienniknaukowy.pl 2022

     Teeter E. Donald, Amanita Muscaria; Herb of Immortality - ambrosiasociety.org 

     Wysocka Monika, Powrót psychodelików do medycyny, zdrowie.pap.pl, 2023


Dla zainteresowanych tematem dostępne są ebooki w cenie 8 euro od sztuki:

"Święty Grzybóg"
"Eucharystia muscaria"
"Grzybajki"
"Grzybowe zdrowie"
"Waldemar Borowski - Malarstwo"

Chcesz kupić? Napisz maila: ufowaldek@gmail.com


piątek, 20 stycznia 2023

Amanita muscaria - liczne informacje praktyczne (zbiór, suszenie, przygotowanie, dawkowanie)

Autor: Waldemar Borowski

"Nie znasz tego, co ukryte w ziemi, jakże możesz znać to, co ukryte w niebie."

- Sanhedrin


"Myślałem, że będę miał tylko czterystu chasydów, że pójdę z nimi do lasu i dam im mannę, a oni poznają królewską moc Boga."

- Menachem Mendel


"Manna posiadała dar odkrywania ludziom wielu rzeczy. Dobrze jest narodowi, który posiada coś takiego."

- Agady Talmudyczne

Disclaimer: Artykuł stworzony został w celach edukacyjnych. Nie ma na celu substancji gloryfikowania, promowania jej nieodpowiedzialnego zażywania, nadużywania, brawurowego imprezowania, z alkoholem czy pigułami mieszania i przez to późniejszego chorowania oraz jelit płukania. Informacje tu podane zostały zebrane, by przedstawić hipotetyczny szerszy kontekst historyczno-kulturowy, zainicjować dyskusję, a także, by ułatwić identyfikowanie i odróżnianie osobom zdecydowanym na doświadczanie. O tyle to ostatnie jest ważne, gdyż mykologiczna wiedza ma potencjał, by zminimalizować szkody, które spowodować mogą podobne z wyglądu ziemi płody - grzyby naprawdę trujące, które rosną obok w lesie i na łące.

Książka ŚWIĘTY GRZYBÓG została wydana w formie papierowej > >
Prezentuję w niej informacje. Mogę się mylić w wielu kwestiach. Pamiętajcie o tym.

Przygotowując album skupiłem się głównie na hipotezach Johna Allegro. Chciałem objaśnić biblijne i alchemiczne alegorie oraz przedstawić jak najwięcej dowodów w postaci dzieł sztuki. 

Przy tej okazji natknąłem się na postać równie ciekawą - Donalda Edwarda "Dona" Teetera, autora książki Amanita muscaria - Herb of Immortality. W przeciwieństwie do Johna, naukowca, teoretyka, Donald był praktykiem. Poświęcił życie Amanicie. Jemu zawdzięczamy ciekawe, aczkolwiek kontrowersyjne przepisy. Zgromadziłem też wiele danych z własnych badań, wglądów, z innych pism oraz rozmawiając z osobami testującymi.

Próba odtworzenia szamańskiej procedury preparacji muchomora jest umieszczona tu bardziej w ramach ciekawostki. Informacje zebrane poniżej są niekompletne i mogą być błędne. 

Pragnę też zaznaczyć, że Muchomor czerwony nie jest najlepszym psychodelikiem do stosowania w wysokich 'dawkach cermonialnych' i do 'tripowania'. O wiele bardziej nadaje się do prozdrowotnego mikrodawkowania w krótkich okresach czasowych (1 - 6 miesięcy) o czym możecie sobie poczytać tutaj >> http://swietygrzybog.blogspot.com/2023/03/mikrodawkowanie-w-amerykanskim-stanie-i.html

1. Zbiór


Najmocniejsza Amanita muscaria występuje w klimacie cztero-sezonowym, którego doskonałym reprezentantem jest Polska, kraj zwany niekiedy również ‘Cebulandem’ z racji popularności tamasowego podziemnego warzywa, powodującego ogólną zamułę umysłową i równie smutnej pogody, która wymusza tachanie ze sobą wielu warstw ubioru – tak zwane ubieranie się ‘na cebulkę’. Sezon amanitowy trwa tu od lata do późnej jesieni, jednak najobfitszy wysyp odbywa się zazwyczaj we wrześniu, kiedy można doświadczyć wielu piorunów, deszczowych dni i równie wielu jeszcze ciepłych nocy. Te trzy czynniki wspierają we wzroście czerwone guziki. 

Owocniki mają 3 części - bulwiastą nóżkę, fartuszek i kapelusz w kształcie kulki, kopułki, parasola, Okrągłego Stołu, kielicha Graala lub Feniksa. Rycerze Króla Artura zbierali okazy nienadgryzione przez robaki, ślimaki i inne zwierzęta, tak zwana 'czysta pięta'. Jeden czy dwa robale nie robią różnicy wcale, natomiast kapelusze całkiem przejedzone, lepiej niech będą w lesie zostawione. Umiar i delikatność zalecane. Ta istota jest ważną częścią ekosystemu. Dla milionów istnień stanowi pożywienie i milionom daje schronienie. Może cię to nie rusza, ale cały las się dzięki niej porusza. 

Nóżkę owocnika odcina się, podważa nożem, wykręca, lub wyrywa. Leśnicy mówią, że sposób nie ma znaczenia i niczego nie zmienia. Dość praktyczne jest odłamywanie nisko tuż przy bulwie. Ułatwia to transport i higienę, bo to głównie podziemna bulwa ma na sobie dużo ziemi lub piachu, który może pobrudzić inne czyste grzyby w koszyku. Pierścień czerwonego muchomora to istna zmora grzybowego amatora. Palce szybko obkleja, dlatego rękawice ogrodowe ubieram, gdy do lasu się wybieram. Ewentualne czyszczenie z ziemi, liści, części roślin i owadów odbywa się jak najszybciej, najlepiej jednak nie pędzelkiem, a wilgotną tkaniną. Niektórzy polecają przed suszeniem usunąć też blaszki z pod spodu kapelusza i oddać zarodniki do natury. Tak przygotowane grzyby nie muszą ponoć leżakować aż przez 3 miesiące. Najwięcej substancji czynnej znajduje się w żółtawej warstwie tuż pod  czerwoną skórką. Nóżki nie posiadają zbyt dużo enteogenu (tylko ok. 30% tego co kapelusze i do tego w nieco innych proporcjach), jednak po ususzeniu można je mikrodawkować na podniebieniu. Pomagają w uziemieniu. Eko chipsy surowe, bardzo słodkie i zdrowe. Jestem zwolennikiem całego grzyba, 'full spectrum' z blaszkami i nóżkami. Nie mam na to jednak naukowych dowodów, ani żadnych logicznych powodów. Po prostu mi to przyszło i zostało. Donald Teeter też pisał, że się kiedyś tak zbierało i nic się wtedy nie marnowało. Są anegdotyczne opowieści dziwnej treści, że substancje obecne w nóżce wspomagają przyswajanie tych znajdujących w kapeluszu, oraz jeszcze mniej wiarygodne opinie, że ludzie jedzący same kapelusze 'zbytnio odlatują'. Na razie to tylko legendy niepotwierdzone w badaniach. Mimo tego moja intuicja się w tą stronę skłania.

2. Suszenie

Wg. receptury D. E. Teetera, "Bazyliszka" suszy się w suszarce do grzybów w zacienionym miejscu, w temperaturze pokojowej do 40-50 stopni C "na wiór" przez 1-2 dni. Po prawidłowym suszeniu mają łamać się i kruszyć. Warto wspomnieć, że większość innych źródeł  poleca podgrzewać do 70 stopni C. Teeter jednak odradza jakiekolwiek gotowanie i podgrzewanie w piekarnikach, gdyż "powoduje to utratę potencjału zawartego w grzybie". Po dobrym ususzeniu kapelusze nabierają często złotawego lub miedzianego połysku. Przegrzane stają się brązowo-czarne i niesmaczne. Tak można popsuć grzyby zacne.

Jest w tym punkcie pewien dylemat, bo 'naukowi' autorzy polecają np. suszenie w 80 C przez 5 godzin, które to ma powodować większą redukcję stężenia kwasu ibotenowego w stosunku do muscymolu (potwierdzone w kilku badaniach). Spotkałem się też z opiniami, że najlepiej suszyć po prostu przewiewem powietrza, bez temperatury... Metod jak widać jest wiele. 

Próbowałem zarówno tych suszonych w 70 C, jak i 38-45 C. Jedne i drugie były wspaniałe. Delikatnie skłaniam się bardziej ku tym przygotowanym w niższej temperaturze. Być może mają na to wpływ moje ‘witariańskie preferencje’. Surowe ‘naświetlają’ jakby więcej. 

Świeże "muchoraje" nie nadają się do spożycia w dużej ilości za sprawą toksyn takich jak kwas ibotenowy oraz czasami występująca hydrazyna. Muskaryna również jest toksyną w większych dawkach, jednak w grzybie są jedynie śladowe ilości tej substancji. Jej wchłanianie przez ścianę jelita jest wolne i prawie nie przedostaje się ona przez barierę krew-mózg (możliwe jest to przy jednoczesnym podaniu lecytyny). Inne alkaloidy "żabiego stołka" to kwas stizolobinowy, kwas stizolobikowy, kwas metylotetrahydrokarbolinowy, cholina (nie ma działania psychoaktywnego), acetylocholina (w małym stężeniu), muskarydyna. Uważa się, że te alkaloidy nie mają znaczącego działania. Warto jednak pamiętać, że zawartość owych substancji może ulegać sporym wahaniom. Są one zależne między innymi od rejonu, drzew, pogody i pory. Letnie osobniki są zazwyczaj mniej toksyczne od jesiennych.

Trzeba w tym miejscu podkreślić, że słowo "toksyna" to bardzo szerokie pojęcie. Prawdziwi bezwzględni "zabójcy w kapeluszach" to zielonkawe Muchomory sromotnikowe (Amanita palloides) zawierające naprawdę ciężkie amatotoksyny nieodwracalnie niszczące wątrobę. Jeden zielonawy łagodny w smaku grzybek (najczęściej fatalnie mylony z gąską, gołąbkiem, pieczarką lub czubajką) może pożegnać kilka osób. To często ostatnia ziemska kolacja na mazurskich wakacjach.

Świeże grzyby Amanita muscaria dobrym pomysłem nie są. Mogą powodować nudności, wymioty i jelitowe kłopoty. Z tego co czytałem nie odnotowano jednak żadnych przypadków uszkodzeń organów wewnętrznych po spożyciu muscarii. Nie spotkałem się również w literaturze toksykologicznej z przypadkami śmiertelnego zatrucia tym grzybem. Było zaledwie kilka przypadków śmierci w wyniku powikłań, przedawkowania i nieodpowiedzialnego zachowania. Dla porównania roczna liczba zgonów spowodowanych piciem alkoholu = 3 300 000. O lekach na receptę typu paracetamol i polopiryna nie wspomnę. 

Podczas suszenia "muchara" w cieniu kwas ibotenowy zmieniać się ma w psychoaktywny muscymol (inaczej panterynę). Suszenie na słońcu powoduje, że kwas ibotenowy transformuje w muskazon, który nie jest aż tak zły jak kwas ibotenowy, jednak do magii muscymolu mu daleko. Prawdopodobnie najlepiej więc suszyć w cieniu (aczkolwiek niektóre wyniki eksperymentów biochemicznych są sprzeczne w tej kwestii...). Japońscy badacze suszyli amanity przez 3 dni na słońcu i poziom muscymolu zwiększył się o 969%. Suszenie w suszarce zwiększyło poziom muscymolu o 314%. Suszenie przez 11 dni na słońcu zwiększyło poziom muscymolu o 266%. Stężenie kwasu ibotenowego spadało o 91% podczas suszenia na słońcu przez 11 dni i o 85% podczas suszenia w suszarce, oraz o 51 % przez 3 dni suszenia na słońcu. Każdy grzyb jest inny i sporo zmiennych wpływa na ilość  i proporcje substancji czynnych. 

Jak widać ten "trickster" wymyka się próbom jednoznacznego poznania i być może trzeba się pogodzić z tym, iż zawsze pozostanie jakaś tajemnica tutaj... Naukowe badania nad muscymolem wykazują jednak bezsprzecznie, że substancja ta odwraca procesy starzenia się mózgu, może leczyć epilepsję i chorobę parkinsona. 

Być może dlatego alchemicy nazywali muchomora jednocześnie "jadowitym bazyliszkiem" jak i "panaceum - kamieniem filozoficznym". Zawierać ma też podobno dużo więcej witaminy D niż inne grzyby, i, jeśli to prawda, to byłby świetnym suplementem do dozowania podczas zimowania. Aczkolwiek w Wedach nie ma w ogóle koncepcji witamin, więc może nie ma co się nimi mamić... 

'Muchar' pomagać ma przy autyzmie, bezsenności, depresji, nerwicach, tikach, skurczach, paraliżu, demencji, migrenach, PTSD, jaskrze, POChP i innych chorobach płuc, astmie oraz boreliozie. Przywraca radość w życiu i powoduje wiele zachwytów. Pierwszą rzeczą, jakiej można często doświadczyć, jest anihilacja nerwowego niepokoju i wypełnienie cielesnej powłoki mocą, przy jednoczesnym zachowaniu stanu zrelaksowania. 'Bycie bardziej' to adekwatny termin odnośnie tego stanu. Bycie bardziej tu i teraz, bycie bardziej w ciele, w którym dzieje się tak wiele. Kontakt z własnym (często marginalizowanym na co dzień) ciałem, nie z plejadianami, arkturianami, czy innymi kinowymi wynalazkami. Zamiast tego zadziewa się ‘defragmentacja umysłu’ i napływ nowatorskich pomysłów. Śmierć i zmartwychwstanie z wieka... ‘do nowego człowieka’. Łatwiej będzie wam to zrozumieć, gdy na drugi dzień po ‘podróży’ wstaniecie, mając niezwykłą klarowność i świeżość myślenia, niczym dzieci patrzące na świat i zachwycające się zwyczajnością, doświetleni miłością.

3. Kurowanie i przechowywanie

Po ususzeniu krasnalskie czapki wyjmuje się z suszarki na 2-3 minuty i odparowuje a potem słoikuje.

W następnej kolejności "kuruje" się tych gości umieszczając w ciemności, w słoiku na 2-3 miesiące. Dlaczego? Hydrazyna (w bardzo małym stężeniu) może (aczkolwiek nie musi) występować w czerwonych grzybkach. Po trzech miesiącach leżakowania substancja ta rozkłada się całkowicie. W recepturze Teetera właściwe suszenie i kurowanie jest również esencjonalne dla uzyskania dobrego smaku i potencji. Moc grzyba potrafi się wtedy zwiększyć. Dobrze wysuszone potrafią zachować magię przez wiele miesięcy i lat. 

Bardzo ważna jest szczelność naczynia. Pamiętam jak zafascynowany recyklingiem zabrałem z piwnicy stare słoiki i po kilku tygodniach odkryłem, że grzyby jakimś cudem wciągnęły wilgoć i stały się giętkie. Totalnie nie sprawdzają się kiedyś modne zakrętki z tak zwanym ‘klikiem’ – wybrzuszonym guzikiem, który ma zastosowanie tylko gdy chodzi o pasteryzowanie.

Sporne info o leżakowaniu wydaje się w pewnym sensie korespondować ze starymi pocztówkami, które sugerują, że odlot na świętym grzybie odbywał się w Nowy Rok. Wygląda na to, że "parasolki" zebrane w sierpniu i wrześniu były konsumowane dopiero po około trzech miesiącach.

4. Dawkowanie

Przyjmuje się, że mała dawka to 1 - 5 g. Średnia dawka 5 - 10 gram. Powyżej 10 gram zacząć mogą się poważniejsze wglądy, ale nie jest to regułą. Dawka silna to 15 - 30 gram. Efekty zaczynają się po 30 - 120 minutach od spożycia i mogą trwać 5 - 12 godzin. Czapka zmielona na proszek będzie działała szybciej, intensywniej i krócej niż połknięta w całości. Małe dawki pobudzają fizycznie, zwiększają odporność na ból i warunki pogodowe, poprawiają wydolność, wytrzymałość, kondycję oraz budzą odwagę. Były używane jako wspomagacze podczas ciężkich prac lub długich wędrówek przez plemiona syberyjskie. Większe dawki mają działanie bardziej mistyczne. 

Amanita współgra najlepiej z surowymi sokami, bardzo dobrze z miodem i surowym (niepasteryzowanym) mlekiem, znakomicie z cbd, cbg, thc, grzybami psylocybowymi, mdma, lub kakao (które również delikatnie otwiera serce). 

Odnośnie kakao, starożytne plemiona nie jadły surowego. Tłuszcze roślinne jakie zawiera, mają bardzo skomplikowane wiązania chemiczne i wymagają od ciała potężnej akcji przerobowej. Być może dużo się zmieniło i wątroby współczesnych ludzi, którzy pracują świadomie z emocjami, są wydajniejsze i surowe kakao im mocno nie zaszkodzi. Nie wiem. Może wątroba potrafi się przystosować? Niewątpliwie ta obecna moda na parówki sojowe i surową czekoladę, to coś zupełnie nowego w historii gatunku ludzkiego. Japończycy zawsze fermentowali soję a rdzenne mezoamerykańskie społeczności jadły tylko owoc Theobroma cacao. Nasiona były używane, jednak Majowie nie spożywali ich codziennie. Przygotowywali bardzo małe ilości, sporadycznie, wyłącznie podczas ceremonii z grzybami lub świętymi roślinami. W starożytnych tubylczych kulturach nie jedzono też korzenia maki, ani innych nasion, orzechów, zbóż i strączków na surowo. Zawsze wpierw było namaczanie, kiełkowanie, fermentowanie, podprażanie, gotowanie aby zdezaktywować różne toksyczne roślinne substancje anty-odżywcze. Więcej przeczytać możesz w znakomitej pracy dentysty i podróżnika Westona A. Price’a zatytułowanej Nutrition and Physical Degeneration (1939). Pozycja powstała jeszcze zanim zapanowała wszędzie nieludzka hodowla przemysłowa zwierząt, parówkowo-sojowa bio-eko vege propaganda, farmaceutyczna dyktatura i korpo-stomatologiczna bzdura. Weston był uczciwym dentystą i opisał szczerze wszystko. Dlaczego Masajowie zawdzięczali zdrowie krowie a polinezyjscy wyspiarze bez bólu przemierzali swoje plaże. Niestety ta lektura do dziś dnia nie jest dostępna w języku polskim. Inna dobra książka na temat to Naturalne metody na zdrowe zęby autorstwa Ramiel’a Nagel’a. Kontynuuje badania poprzednika i w niewygodny temat wnika. 

Przy okazji - zamiast jedzenia amanit i innych grzybów, dużo lepsze efekty są po ekstrakcie na surowym soku owocowym.

5. Mikrodawkowanie i homeopatia

Bezpiecznym pomysłem na zapoznanie jest mikrodawkowanie suszu (np. 0,3 - 1 g) jako dodatek do surowego mleka lub soku, herbatka, przyprawa do zupy, składnik kulki mocy itp). Wielu twierdzi, że jeśli chodzi o amanity to właśnie mikrodawkowanie ma najlepsze działanie. Można włożyć mały kawałek kapelusza pod język i popijać sobie sok. Muscymol będzie się powoli uwalniał. Mikrodawki stosowane w rozsądnych odstępach czasowych subtelnie relaksują, wyostrzają zmysły, energetyzują, przywracają kontakt z ciałem, uwalniają stłumione i zamrożone w nim emocje. Często gdy zostaną one wyzwolone za pomocą płaczu, śmiechu, zwrócona zostaje człowiekowi jego pierwotna gracja i lekkość ruchów. Amanita muscaria stosowana z umiarem potrafi ulżyć w cierpieniu i pomóc zregenerować człowieka na wielu poziomach. 

Spotkałem się też wielokrotnie z opiniami użytkowników, że 'heroiczne' dawki medycyn różnego rodzaju przynosiły często wiele informacji, ale z integracją i praktycznym wdrożeniem ich w życie bywało już bardzo różnie. 

Mocne transformacyjne przeżycia bywają niebezpieczne, szczególnie dla osób, które mają tendencję do identyfikacji z archetypowymi procesami. Możliwa jest nawet tzw. 'inflacja ego' mająca w potencjale zarówno głębokie wglądy (pod warunkiem nadwyżki energii, pokory i życia w prawdzie)  jak i opętanie (w przypadku dumy, pychy i kłamstwa). Czasami ta granica jest bardzo cienka i płynna. Jak mawiają: 'Zaiste i szlachetny koń się niekiedy potknie'. W takich przypadkach, człowiek często intuicyjnie czuje lęk przed psychodelikami, bo nie do końca wie 'co zasiał', 'na czym stoi' konstrukt ego i co jest ukryte w podświadomości. Tu małe dawki mogą być bezpieczniejszą i adekwatniejszą strategią. Zwłaszcza jeśli celem jest zdrowie, zmiana wzorców i nawyków dnia codziennego. Stosując tą metodę można skuteczniej przenikliwie obserwować, wyłapywać, świadomie zmieniać i utrwalać to co jest preferowane. Paradoksalnie to te drobne z pozoru gesty, odruchy, postawy, przyzwyczajenia, nawyki i skłonności są istotnym elementem jakości życiowej podróży. Jedna z lekcji jaką odebrałem od kapeluszników jest taka, że osobie, która przejawia łagodne oblicze oraz uważność "w małych i wielkich sprawach" sprzyja cały Wszechświat. 

Do jeszcze subtelniejszego i dłuższego mikrodawkowania (np. w dolegliwościach utrwalonych lub przewlekłych) nadaje się też podobno homeopatyczny Agaricus muscarius. Więcej na ten kontrowersyjny temat tutaj > Agaricus muscarius, czyli jak muchomor w homeopatii uzdrawia z apatii

Są też ludzie, którzy mikrodawkują surowe muchomory i twierdzą, że w bardzo małych ilościach również kaws ibotenowy ma pozytywne pobudzające działanie (podobne jak kawa, adderall czy redbull). 

6. Ambrozja
Zarówno celuloza jak i chityna są trudne do strawienia i mogą powodować dyskomfort, zwłaszcza u ludzi o delikatniejszej konstytucji. Jednak muchomora nie trzeba wcale jeść. Dzięki prawidłowo suszonym grzybom można łatwo "zmienić wodę w wino" umieszczając na 3 godziny suszone kapelusze i nóżki w kielichu z deszczówką lub wodą destylowaną (w ilości przykrywającej susz) w temperaturze pokojowej. Odlewa się powstałą bursztynową ciecz do szklanki przez sitko i powtarza proces zalewając ponownie tego samego grzyba na około dwie godziny nową wodą. Drugą porcję zlewa się do naczynia zawierającego pierwszą i tak oto powstaje ambrozja. Do takiego ekstraktu potrzeba niewiele więcej suszu, jednak efekty są klarowniejsze. Najlepiej pić go rano na pusty żołądek, dolać go do bananowego szejka lub do surowego mleka.

Czy ta receptura jest kluczem do wyjaśnienia Jezusowego cudu? Dzięki niej można zamienić wodę w 'wino', które w przeciwieństwie do 'jabola' uzdrawia i 'niesie dobrą nowinę'. Dobra nowina jest lepsza bez alkoholowego wina.

7. Wino Galilejskie


Bardziej wizualną i smaczniejszą wariację ambrozji uzyskuje się stosując surowy sok z winogron (ra-dość dają tez soki z czerwonej papryki, arbuza, pomarańczy, mandarynek, selera naciowego) zamiast wody destylowanej. Tak, w książce Donalda Teetera jest o soku  winogronowym pasteryzowanym. Aktualne doświadczenia pokazują jednak, że soki świeżo-wyciskane zdecydowanie lepiej współgrają z biało-czerwoną medycyną. Przepis na "Święte Wino" to moczenie np. 14 - 28 gram suszu amanity w 0,5 L soku przez 3 - 6 - 9 lub nawet do 12 godzin. Po odcedzeniu można wycisnąć kawałki grzyba jak gąbkę. Lekko kwaśny sok daje najlepsze efekty, a kilka kropel octu zwiększa moc ekstraktu. To "psychodeliczne wino" nie powoduje alkoholowego kaca. Ma też unikalną właściwość wśród enteogenów - po szybkim rozcieńczaniu wodą destylowaną (2 - 6 kubków wody na 1 kubek ekstraktu) staje się jeszcze mocniejsze i bardziej magiczne. Efekty specjalne mogą przypominać wtedy psylocybinę. Doświadczenie rozwodnionego ekstraktu jest też przyjemniejsze dla ciała. Prawidłowe rozcieńczenie zaspokaja pragnienie. Podobnie jak w przypadku ambrozji - ma najlepsze działanie rano na pusty żołądek.

W obu powyższych recepturach czystość użytej wody ma duże znaczenie. Sprawdza się tu świetnie rosa, śnieg, woda deszczowa, destylowana, demineralizowana lub z filtra osmotycznego. Twarda mineralna z gór lub chlorowana kranówka to mniej efektywne warianty. 

Nie wiadomo dokładnie dlaczego rozcieńczenie "elixiru" powoduje czasami tak szybki wzrost mocy. To ewenement wśród wszystkich darów natury. Roztwór uzyskany z każdej innej substancji zmieszanej z wodą staje się słabszy niż ekstrakt wyjściowy. Muscymol jest bardzo polarną cząsteczką, podobnie jak woda. Być może na poziomie molekularnym zachodzi jakaś istotna transformacja w łańcuchach chemicznych...

Zalety "Świętego Wina" to brak nudności i uczucia ciężkości w jelitach, szybsze efekty i co za tym idzie - łatwiejsze dawkowanie. 

8. Śmietana sułtana

Bardzo się zdziwiłem, ale to paradoksalnie najlepszy przepis jaki do tej pory odkryłem. Cuda i czary. Oto tajemnica wiary: zjedzenie suszonych kapeluszy i nóżek z dojrzałym mango i prawdziwą niepasteryzowaną śmietaną. Surowa śmietana w jakiś cudowny sposób niweluje negatywy żołądkowe i niestrawności celulozowe. Być może tłuszcz wydłuża trawienie i to daje jelitom ukojenie. W każdym bądź razie, podobnie jak w przypadku ekstraktu, zniwelowane zostają ewentualne gazy, ciężkość i bolączki, które mogą ale nie muszą występować po zjedzeniu samych suchych kapeluszy. Mango też jest magicznym owocem, zawiera różne terpeny i jakieś mirceny. Warte jest swojej ceny. O wiele łatwiej też sprawa ma się z dawkowaniem. Na początek można zjeść 6-8 gram i poczekać godzinę. Jak jest dobrze, to jest dobrze. A jak nie, to dopijam moczem i rymy toczę. W ten sposób bezpiecznie podwajam dawkę. Reklamacji prawdopodobnie nie będzie. Raczej odwrotnie, doświadczyć można szczodrości w nieskończoności.

9. Mleko, miód i cud

Prosty patent. Suszone kapelusze, łyżka surowego miodu i pół litra świeżego mleka od krów jedzących trawę. Wlewam mleko do kubka, dodaję łyżkę prawdziwego miodu (nie sztucznego czy mieszanki miodów z unii europejskiej), mieszam, wstawiam do zlewu / garnka i napuszczam dużo gorącej wody. Miodowe mleko staje się ciepłe, ale nie zagotowuje się jak na ogniu. Biorę kapelusz do ust i powoli przesączam przez niego lekko ciepłe ale nadal surowe mleko. Nie połykam kapelusza, tylko trzymam cały czas w ustach. Substancje z grzyba przechodzą razem z mlekiem i miodem do żołądka. Surowy miód to enzymy, w tekstach tybetańskich jest nazywany 'koniem', który przyspiesza transport uzdrawiających substancji do organów. Trochę inaczej niż ekstrakt na soku, surowe mleko wnosi regenerującą energię witalną - odżas, oraz uziemienie i spokój kapha. Również tu, po godzinie można recyrkulować orinę.

10. Herbata leśnego skrzata

Amanita Dreamer poleca grzyby ususzone w 45 stopniach spożywać w niewielkich ilościach (do około 1 grama) jako pobudzające i ułatwiające koncentrację mikrodawki. Natomiast jeśli mamy zamiar tripować i przyjąć większą ilość, należy według niej zrobić ‘herbatę’: wrzucić suszone grzyby do garnka, zalać wodą, postawić na fajerkę i podgrzewać lekko przez 20-30 minut. Woda i ciepło pozwala przekonwertować pożądaną ilość kwasu ibotenowego (ale nie wszystko) w muscymol. Po zagotowaniu należy dodać trochę wody i soku z cytryny, by zwiększyć konwersję, ale tego ostatniego nie za dużo, gdyż chcemy zostawić nieco tego ożywczego kwasu ibotenowego ‘na pokładzie’. 

11. Efekty

Często opisywane efekty muchomorowe to oczyszczenie organizmu, zwiększenie wytrzymałości, uczucie pobudzenia, iluzoryczności czasu, nietypowe postrzeganie materii, wymiarów, radość, euforia, stany medytacyjne, wyjątkowe odczuwanie muzyki, spokoju, błogości, poczucie sensu życia, przepływu energii w ciele, świadome wyraziste sny, wizje, prekognicja, telepatia, OOBE i inne, które trudno ubrać w słowa. Unikalnym efektem muscarii jest też absolutnie nadzwyczajna wrażliwość na synchroniczności i koincydencje. Można zaobserwować takowych znacznie więcej. 

Podobnie jak w przypadku grzybów psylocybowych można doświadczyć też samoistnego nastawienia trzydziestu trzech kręgów i bezbolesnego wyprostowania kręgosłupa. Muscymol i psylocybina to  najlepsi kręgarze z jakimi miałem doczynienia.

Alchemiczny Homunkulus jest "tricksterem" nieprzewidywalnym i działającym bardzo różnie na różne osoby. Czasami dwa 'owoce' nie robią nic, a trzeci z tej samej torebki aż za wiele. Należy zachować ostrożność i rozwagę. 

Wielokrotnie doświadczyłem niewytłumaczalnych zjawisk i symbolicznego 'zwiastowania' w snach. Pewnego razu przyśnił mi się czerwony stół z diamentami, innym razem dwie lśniące bombki choinkowe, złoty Jezus w kryształowe kropki. Nie były to typowe sny, a błyskawiczne poranne 'widzenia' pełne jaskrawych kolorów, charakteryzujące się niezwyczajną ostrością obrazu i radosnym ładunkiem emocjonalnym. W każdym z tych przypadków następnego dnia znalazłem 'prezenty'. 

11. BHP 
Lata temu, ludzie, od których dowiedziałem się o działaniu amanit, powiedzieli mi, że po spożyciu grzyba lub ambrozji z niego przygotowanej nie należy pić gazowanych płynów (np. piwa, słodzonych kolorowych puszkowanych wynalazków). Według ich argumentacji muscymol w obecności gazowanej wody wracać miał jakimś cudem do postaci kwasu ibotenowego. Tak podobno się jednak nie dzieje i nie jeden chemik się z powyższej teorii śmieje. Mimo to nadal wykluczam ze swojej diety wszystkie gazowane napoje, tak jak tu stoję. No może poza kombuczą, dzięki której się bakterie jelitowe tuczą.

Przed konkretną ceremonią warto przygotować przestrzeń, uhonorować w niej 4 żywioły i wzorem joginów czy wiedźminów przygotować się. Dla każdego będzie to pewnie znaczyło coś innego. Radykalna szczerość, NVC, Terapia Lowena, zdrowsza dieta itp. Z moich doświadczeń wiem, że najlepiej jest mieć klarowne relacje, dodatnią karmę, być wyspanym, w pełni sił i swojego energetycznego potencjału. Sprezentować sobie dzień przed startem i po na lądowanie. 

Warto (nawet przez kilka miesięcy) wstrzymać się od nadmiaru nie uzasadnionej agresji i... od aktywności seksualnej. Chodzi o to, by zachować nasienie (oraz tym samym płyn mózgowo rdzeniowy w kręgosłupie i we włosach). Drabina Jakubowa do Nieba to kręgosłup a anioły to płyn zdrowy, który płynie z jąder do głowy. Golgota znaczy dosłownie ‘Miejsce czaszki’ a ‘droga krzyżowa’ to niezrozumiana szyszynkowa alegoria Chrystusowa. Kilkumiesięczna retencja nasienia człowieka uzdrawia i przemienia. Dlatego taoiści zaciskali mięśnie głębokie miednicy a esseńczycy nie plotkowali o kobietach po próżnicy. Po to jogini stawali na rękach i na głowie, choć niewielu wam dziś o tym powie

Niektórzy polecają olej z ostropestu osłonowo na wątrobę. Grejpfruty też ją oczyszczają. Wątroba w psychosomatyce i w starozytnej medycynie chińskiej ma związek ze złością, gniewem i frustracją. Można popracować nad tymi emocjami, zaakceptować, uświadomić sobie je i potrzeby na jakie one kierują. To pomoże prędzej niż suplementy w kapsułkach zamknięte.

Dobrze zadbać o higienę pola, odpuścić przestarzałe schematy i tematy (filmy, książki, interakcje) by kapelusze miały działanie uzdrawiające, a nie zatruwające. Emocje, myśli i słowa są istotne, bo wiążą się z kreacją rzeczywistości, a ta medycyna ten proces może wzmacniać.

Można też odstawić rafinowany cukier, mięso z przemysłowej produkcji, pasteryzowany nabiał i zastosować przez kilka dni witariańską żywność, surowe soki, surowy nabiał, dojrzałe owoce, kwiaty (bez nadmiaru soli oraz ostrych przypraw). Lekka dieta sprawia, że można bez niesmaku pić własną orinę (mocz), by w ten sposób recyrkulować muscymol zwiększając jego psychoaktywne efekty. Substancja ta nie jest metabolizowana przez organizm człowieka i wydala on ją w postaci niezmienionej. Tak powstaje aurum potabile - "pitne złoto" alchemików. Na żywieniu opartym o słodkie owoce orina smakuje jak woda kokosowa. 

Ludzki mocz jest ciekłym kryształem i zawiera w sobie hologram świetlny, w którym zapisane są informacje o całym ciele. Temat przypomniał i skompresował Giennadij Małachow w swoich książkach. W moczu jest również ormus, enzymy, aminokwasy, hormony, kreatyna, melatonina, witaminy i komórki macierzyste, które potrafią zregenerować każdy narząd. 
Syberyjscy szamani karmili surowymi muchomorami renifery i wypijali ich mocz. Czasami przechowywali go ponoć nawet przez tydzień, ponieważ ciągle był aktywny i nadawał się do spożycia.

Przyjmuje się, że San Pedro to energia męska, Ayahuasca - żeńska, Teononacatl - dziecięca. Amanita muscaria jako Rebis Hermafrodyta z lustrem reprezentuje potężną energię Absolutu, która czasem wyrywa z butów, łączy niebo i ziemię, noc i dzień, męską i żeńską zasadę. To lustro odbija każdą zaletę i wadę. Wszystko naświetla i wyciąga na wierzch. 

Natknąłem się na wiele nietypowych relacji: ktoś przyłożył surowy jeszcze kapelusz do skóry w miejscu serca i to już wywołało pewne efekty. Ktoś inny po zjedzeniu suszonych grzybów nie poczuł niczego, natomiast na następny dzień zauważył poprawę krążenia. Znajomy widział twarz Chrystusa, dziwne istoty, inna osoba słyszała głos Boga. Ktoś uzależniony od alkoholu odstawił swój nałóg. Ktoś zablokowany fizycznie zaczął pierwszy raz w życiu tańczyć, śpiewać i muzykować. Sporo osób opowiadało o cudownych uzdrawiających ciało fizyczne doświadczeniach.

Dla antycznych Greków i Esseńczyków posiłek ten był tak święty, że wykluczano z niego nawet wielu "Synów Światłości" o jeszcze "nie dość czystych sercach":


"Słowa daremne usunę z ust moich, a nieczystość i przewrotność z mego serca."

- Reguła Zrzeszenia z Qumran




"...i czego mamy przestrzegać pożywając 
ucztę?" Mówi Jezus: "Nie kłamcie i czego nienawidzicie, nie czyńcie, wszystko bowiem jest pełne prawdy wobec niebiosów. Nic bowiem nie jest ukryte, co nie miałoby stać się jawnym." 

- Papirus Oxyrhynchos


"Bo my tego nie pożywamy, tak jak się je pospolity chleb i pije pospolity napój (...)."

- Justyn Męczennik (Apologia I)


"Jedząc inny chleb przyswajasz go i po części za każdym razem chleb zmienia się w ciebie. Natomiast ten drugi Chleb jest silniejszy niż ty. Nie będziesz więc w stanie przemienić go, za to on przemieni ciebie (...)."

– św. Augustyn


"Jak osoby na biesiadach bachanalijskich, pijące czyste wino miłości Bożej (ἀκράτου σπάσαντες τού θεοφιλοῦς), łączą się... będąc pod jego wpływem całą noc do rana pięknie odurzeni, bez odczuwania ciężkich głów lub zamykających się do snu oczu, ale jeszcze bardziej rozbudzeni niż wtedy, gdy przyszli na ucztę, jak oczy i całe ich ciała, i tam stali, aż do rana, gdy ujrzeli wschodzące słońce, podnieśli ręce ku niebu, błagając o spokój i prawdę, oraz bystrość zrozumienia."

– Filon z Aleksandrii (De vita contemplativa)


"Nie rzeczywistośc sama, 
ale Serce, jakim ku niej przystępujemy daje rzeczom kształty i kolory." 

- Henryk Sienkiewicz

Bibliografia

     • Allegro John, The Sacred Mushroom and the Cross, Doubleday, Hodder and Stoughton Ltd, 1970

     • Babicki Jakub, Muchomor czerwony - Amanita muscaria: Enteologia, psychofarmakologia i toksykologia, 2019

     • Ferris Timothy, Narzędzia tytanów. Taktyki, zwyczaje i nawyki milionerów, ikon popkultury i ludzi wybitnych, MT Biznes, 2017

     • Hall Manly Palmer, The Occult Anatomy of Man: To Which Is Added a Treatise on Occult Masonry, 1934

     • Hall Manly Palmer, The Pineal Gland: The Eye of God, 1934

     • McKenna Terence, Food of the Gods, The Search for the Original Tree of Knowledge, Bantam, 1992

    • Teeter E. Donald, Amanita Muscaria; Herb of Immortality - ambrosiasociety.org


Dla zainteresowanych tematem dostępne są ebooki w cenie 8 euro od sztuki:

"Święty Grzybóg"
"Eucharystia muscaria"
"Grzybajki"
           "Grzybowe zdrowie"
"Waldemar Borowski - Malarstwo"

Chcesz kupić? Napisz maila: ufowaldek@gmail.com