Autor: Waldemar Borowski
‘Mikrodawkowanie środków psychodelicznych przynosi znacznie lepsze efekty niż stosowanie całej grupy substancji "poprawiających funkcje poznawcze", wśród których większość stanowią pochodne speedu [amfetaminy]. (…)
Psychodeliki zwykle dają nam to, czego potrzebujemy, a nie to, czego chcemy.’
- Timothy Ferriss (‘Narzędzia tytanów. Taktyki, zwyczaje i nawyki milionerów, ikon popkultury i ludzi wybitnych’)
‘Skutki uboczne Aspiryny? Ponad 60 różnych! Przeczytajcie na ulotce dołączonej do leku. Możesz mieć zawał, mogą ci nagle przestać działać jakieś organy, a ludzie często biorą te tabletki codziennie.
Mam 70 lat i nie mam żadnych chorób. Chcesz wiedzieć dlaczego? Dlatego, że nie biorę żadnych chemicznych tabletek i nie mam po nich efektów ubocznych.
Nie jestem przeciwko medycynie, medycyna urazowa jest świetna. Są też dobre pigułki i świetni lekarze. Nie neguję oficjalnej wizji, ale w dzisiejszych czasach, to przede wszystkim biznes.’
- Baba Masha, M.D.
Amanita muscaria var. aureola z sezonu 2022.
W 2022 roku polski sezon grzybowy przesunął się dokładnie o miesiąc do przodu. Starsi mieszkańcy okolicy tylko uśmiechali się, gdy niecierpliwie marudziłem a nawet powątpiewałem w jesienne objawienie owocników w strefie brzozowych młodników. Na szczęście to Oni mieli rację i grzybowy desant w końcu nastąpił, mimo że Jahwe / Zeus, piorunów jakby poskąpił. Nie było ich wiele i suche były wrześniowe niedziele. Więc po raz pierwszy od lat zbierałem kapelusze dopiero w październiku. Było ich jednak bez liku.
Ciechanowska przyroda wynagrodziła 'amanicjuszom' tak długie czekanie nadzwyczajną obfitością kolorowych ‘parasolek’ październikowych. Ten miesiąc zapamiętam na długo również z powodu wspaniałej ciepłej pogody i absolutnego braku irytującej jesiennej inwazji leśnych insektów: komarów, małych ‘meszek’ - muszek krwiopijców, gzów oraz mucho-kleszczy. Tym razem dokuczliwe owady... nie stawiły się. Zabrakło nawet tych białych wszędobylskich robaków grzybowych, co znacznie ułatwiło i uprzyjemniło zbiory.
Łysiczki weiliego (Psilocybe weilii) zebrane w amerykańskim stanie Georgia.
Tego samego roku na łamach pisma JAMA Psychiatry opublikowano wyniki randomizowanej, podwójnie ślepej próby (terapeuta i pacjent nie zostali poinformowani czy pracują z badaną substancją czy z placebo). Badania te wskazują, że psylocybina z psychodelicznych grzybów może wspomagać uzdrawianie z alkoholizmu. W eksperymencie wzięło udział 95 osób różnej płci w wieku od 25 do 65 lat, zmagających się z uzależnieniem alkoholowym. Badani zostali losowo podzieleni, pierwsza grupa otrzymała dwie dawki psylocybiny, a grupa kontrolna - lek przeciwzapalny (difenhydramina). Psychoterapia była robiona przed, w trakcie (między dawkami) oraz po zastosowaniu terapii. Badania trwały równo 8 miesięcy. Finalnie odsetek dni intensywnego spożywania alkoholu dla ‘grupy psylocybinowej’ to 10% a dla grupy kontrolnej 24%, co wskazuje na wyraźną skuteczność 'kapelusiaków'. Choć “ślepość próby” pozostaje problematyczna, gdyż pacjenci, którzy otrzymali grzyby mogli się w sumie dość łatwo zorientować, że otrzymują je a nie placebo, co mogło wpłynąć jakoś na ich motywację. Również nie pomaga tu fakt, że tylko połowa uczestników badania udostępniła kompletne dane na temat spożywania alkoholu w trakcie eksperymentu. Mimo tego, wyniki ośmiomiesięcznych testów są na tyle obiecujące, że warto je powtórzyć w większej skali.
Istotnym jest w tym badaniu fakt, że nie stwierdzono silnych działań niepożądanych czy efektów ubocznych grzybów halucynogennych, które doskonale odbudowują utracone połączenia neuronalne w mózgu. Nie można więc powiedzieć, że ‘zamienił stryjek siekierkę na kijek’ i jedną szkodliwą substancją zastępuje się drugą, tak samo szkodliwą, albo jeszcze gorszą. Od dawna intuicyjnie wiedziałem, że enteogeny zwłaszcza te zebrane w przyrodzie, na łąkach i w lasach niosą w sobie naturalnie prozdrowotne jakości a w mikrodawkach są o wiele łagodniejsze dla ciała i ducha niż większość syntetycznych aptecznych propozycji.
Łysiczka lancetowata (Psilocybe semilanceata) z sezonu 2020.
Psylocybina jest bardzo efektywna nie tylko w leczeniu alkoholizmu, ale również silnych uzależnień amfetaminowych i nikotynowych. Badacze z Johns Hopkins University odkryli, że aż 80 % palaczy papierosów uwolniło się całkowicie ze szponów nikotynowego nałogu stosując terapię behawioralną połączona z mikrodozowaniem grzybów. Psylocyby są też najskuteczniejszym znanym dziś remedium na klasterowe bóle głowy i mają wysoki uzdrawiający potencjał w przypadku nerwic, w tym nerwicy natręctw.
Wspomniana wcześniej historia uzdrawiania alkoholików opisana w JAMA Psychiatry miała ciąg dalszy, bo już listopadzie 2022 roku amerykański Stan Kolorado jako drugi, po Oregonie w historycznym głosowaniu doprowadził do dekryminalizacji psylocybiny. Do 2024 roku zaczną tam więc działać ośrodki medycyny naturalnej, gdzie zupełnie legalnie, pod opieką specjalistów, będzie można poddać się tej mało inwazyjnej terapii z udziałem kapeluszy i nóżek ‘Złotego Nauczyciela’. Legalizacja prawna pozwala również na posiadanie tych substancji na użytek własny osobom powyżej 21 roku życia.
Łysiczki najlepiej suszyć w suszarce do grzybów w 45°C.
W ten sam dzień, kiedy Kolorado świętowało legalizacje psychodelików w kontekście terapeutycznym, w UK odrzucono wniosek w tej samej sprawie opierając się na fałszywym acz popularnym twierdzeniu, że 'psylocybina jest szkodliwym narkotykiem' i ‘nie ma zastosowania medycznego’. Niestety na przestrzeni wielu lat propaganda skutecznie wdrukowała pewne mijające się z prawdą hasełka do głów obywateli czytających popularne gazety. Procent zdepresjonowanych jednostek na wyspach jest całkiem spory, więc (nie) ‘miłościwie im panujący’ w ten sposób prawdopodobne odbierają możliwość na potencjalne w miarę normalne funkcjonowanie wielu osobom, a na pewno tym z lekoopornymi problemami psychicznymi.
Warto podkreślić tu jeszcze jedną istotną rzecz, otóż na działanie konwencjonalnych antydepresyjnych leków trzeba nierzadko czekać tygodniami, a potem jeszcze mierzyć się z nieprzyjemnymi ubocznymi efektami. Bardzo często pacjenci muszą przyjmować chemiczne specyfiki 4-8 tygodni, by poczuć wreszcie jakąś ulgę, a w przypadku osób w wieku podeszłym czas ten może być jeszcze dłuższy. Kontrastowo mikrodawki grzybów działają natychmiast, bez charakterystecznej dla farmaceutyków 'zamuły', skołowania, mdłości i innych nieprzyjemności. Jak tej sytuacji i tworzącej ją wszechobecnej medialnej ignorancji zaradzić? Nie mam na to pomysłu, Kali Juga to stan umysłu.
Najbardziej znane, przetestowane w praktyce i rozpowszechnione na świecie modele mikrodawkowania grzybów psylocybowych oparte są o wytyczne Paula Stametsa i Jamesa Fadimana. Są skuteczne, bezpieczne i dość proste. Ustala się metodą prób i błędów dawkę pomiędzy 100 - 400 mg (0,1 - 0,4 g) suszonych psylocybów. Do tego opcjonalnie 500 -1000 mg (0,5 - 1 g) ‘Lwiej grzywy’ (ang. Lions mane) i 100 - 200 mg (0,1 - 0,2 g) niacyny (kwas nikotynowy). Tak można mikrodawkować np.: 1 dzień mikro, 2 dni przerwy (Fadiman) lub: dni 1-2-3-4 mikrodawki, dni 5-6-7 przerwa (Stamets). Przerwy robi się aby uniknąć budowania tolerancji niacyny i psylocybiny. Soplówka jeżowata (Hericium erinaceus) wspiera regenerację uszkodzonych nerwów. Niacyna pomaga pozostałym składnikom formuły Stametsa przeniknąć przez barierę krew-mózg. Tak oto miesiąc, trzy lub dwa takie mikrodawkowanie trwa. A kiedy człowiek wyjdzie z psychicznej nędzy, może zrobić przerwę nawet na kilka miesięcy.
Z rodzimą kolorową 'medycyną' jest jeszcze prościej, bo małe dawki Amanity muscarii można stosować nawet codziennie przez miesiąc, dwa i dłużej, jeżeli jest taka potrzeba, a to z racji nie wytwarzania takiej tolerancji. Wynika to z faktu, że muscymol jest biochemicznie inną substancją niż psylocybina.
Przełomowe i wyjątkowe w swej skali badania prowadzone w latach 2020-2022 na ponad trzech tysiącach ochotników przez pediatrę i położną / ginekolog z doktoratem specjalizującą się w inżynierii chemicznej pokazały, że mikrodawkowanie Amanity muscarii w ponad 70% przypadków miało łagodzący wpływ na rozmaite dolegliwości i poprawiło ogólny stan psychofizyczny osób zażywających ‘wiedźmiński susz’. Amanita wykazała się dużą skutecznością zwłaszcza w przypadku uzależnień. Dużym minusem tych eksperymentów jest to, iż były to w większości przypadków badania ankietowe. Mimo tego, stanowią pewien zwrot i sporo wniosków można z nich wyciągnąć.
Autorka projektu jest rosyjskiego pochodzenia, mieszka w Kaliforni i pisze pod pseudonimem Baba Masha, M.D. Wcześniej prowadziła psychodeliczny podcast, który został zbanowany w Rosji. Zaczęła testować na sobie Muchomora czerwonego z powodu dokuczliwej kontuzji kręgosłupa, której nabawiła się na siłowni. Gdy leki farmaceutyczne nie przynosiły jej ulgi, znajomi polecili jej Amanitę muscarię. Masha spróbowała ‘natury’, jak się okazało z dobrym skutkiem. Kompres z maścią z ‘muchomorki’ pomógł jej też złagodzić ból po użądleniach os. Już po 25 minutach doświadczyła ulgi. Podczas późniejszej ceremonii z ibogainą spotkała postać Jezusa i dostała przekaz, by ‘zająć się małymi dawkami’. Tak oto rozpoczęły się szeroko zakrojone dwuletnie badania na świnkach morskich, przepiórkach i ochotnikach ludzkich.
Amanita muscaria var. muscaria i Amanita muscaria var. aureola, wyglądają razem jak ojciec i dziecko z przedszkola. Zdjęcie dobrze ilustruje dlaczego dawkowanie ‘po sztuce’ może być błędem w sztuce. Również mycie skraca magicznym substancjom życie. Grzybów przed suszeniem nie myjemy, jeśli coś o nich wiemy.
Co ciekawe i niezwykle dla ‘amanicjuszy’ ważne, nie zaobserwowano w tym badaniu jakichkolwiek trwałych uszkodzeń jakichkolwiek narządów, ani nie stwierdzono potencjału uzależniającego. To warto podkreślić szczególnie, by obalić te dwa bezpodstawne i najbardziej rozpowszechnione mity na temat czerwono-białej Amanity. 'Smerfne domki' nie mają jakiegoś nadzwyczajnego narkotycznego potencjału uzależniającego i nie trzeba również brać żadnego ostropestu ‘osłonowo na wątrobę’. Swoją drogą wcześniej widziałem też nie raz polskie wyniki badań krwi i wątroby osób stosujących w naszym kraju, które skłaniają do podobnych optymistycznych wniosków.
Pokłosiem tych eksperymentów jest książka autorstwa powyżej wspomnianej badaczki o tytule Microdosing with Amanita muscaria – Crativity, Healing, amd Recovery witch the Sacred Mushroom (‘Mikrodawkowane z Amanita muscaria - Kreatywność, Uzdrawianie i Regeneracja ze Świętym Grzybem’), którą wsparł przedmową James Fadiman. Jako, że nie ma polskiego wydania, postaram się przytoczyć poniżej w dużym skrócie najważniejsze metody tam stosowane, wytyczne, dane procentowe i naukowe już fakty, oraz opatrzyć to odpowiednim komentarzem, jeśli uznam, że takowy jest potrzebny i coś wnosi.
Po pierwsze, uradowało mnie, że w owej książce podkreślona została prawidłowa procedura dokładnego suszenia i przechowywania 'leśnego panaceum' w szczelnym zamknięciu. Każdy, kto dłużej poobcował tym grzybkiem wie, że Amanita muscaria wchłania wilgoć niczym gąbka, dużo bardziej niż inne grzyby jest więc podatna na jakieś problemy z pleśnią, a wtedy już nie wiemy co jemy. Nie twierdzę, że zawsze ta pleśń się rozwija, ale istnieje takie ryzyko. Więc dobrze suszyć w 45 °C i potem przechowywać w szczelnym zamknięciu. Podobnie radził świętej pamięci Donald E. Teeter, od którego znakomitej książki Amanita muscaria: Herb of Immortality zaczynałem swoją przygodę ze zbieraniem i praktycznym stosowaniem magii 'czerwonego króla'. Suszenie w niższej temperaturze też jest możliwe, aczkolwiek istnieje większe ryzyko, że się nie powiedzie i grzyb wpierw zniszczeje, bądź zostanie zjedzony przez żarłoczne białe robaki zanim się zdąży ususzyć. Po ususzeniu materiał amanitowy pozostawiony luzem lub w torbie papierowej potrafi czasem dość szybko podwoić swoją wagę, w zależności od wilgotności powietrza. Dobrze mieć to na uwadze i pamiętać o zwykłych szklanych słoikach oraz zwykłych tradycyjnych szczelnych zakrętkach, bez tak zwanego ‘klika’ (wybrzuszenia). Nie wiem jeszcze do końca dlaczego, ale nie jestem zwolennikiem plastiku czy zgrzewanych próżniowo folii jeśli chodzi o dłuższe przechowywanie w nich ‘darów lasu’. Zwykłe słoiki i zakrętki sprawdzają się najlepiej. Zawsze powtarzam, że kapelusze i nóżki powinny być dobrze dosuszone i łamać się, chrupać jak chrupki, krakersy albo chipsy, a nie się wyginać.
Polecana przez autorów badania efektywna mikrodawka Amanity muscarii to przedział 0,3 - 1 g, maksymalnie 2 gramy suszu, co również się zgadza z moimi obserwacjami, bo powyżej trzech gramów zaczyna się już dawka lekko 'transowa' albo nawet 'crossfitowa'. Czas trwania mikrodawkowania określono na jeden miesiąc z tygodniowym okresem kontrolnym, podczas którego zalecano obserwację organizmu i dedukowanie, czy pozytywne efekty zdrowotne utrzymują się dłużej. Potem w niektórych przypadkach przedłużano kurację do trzech, a nawet do sześciu miesięcy. Polecano przyjmować suszone grzyby lub herbatkę z nich przed śniadaniem, co moim zdaniem nie jest konieczne, bo znacznie lepiej jest zjeść te 'bazyliszki' razem z posiłkiem, zwłaszcza jeśli jest to na przykład dojrzałe mango i surowa niepasteryzowana śmietana. Za tą małą radę podziękują mi zwłaszcza szczupłe osoby o tak zwanej wiatrowo-eterycznej konstytucji czuciowej, lub inaczej vata (ektomorficznej) z wrażliwym układem trawiennym i delikatnymi jelitami.
Stworzona na podstawie badań lista dolegliwości jaką Amanita muscaria łagodzi jest długa. Na niektóre z nich nasz 'Święty Graal' pomaga szczególnie skutecznie. Na przykład aż 87 % (874 osób) badanych zmagających się z kliniczną depresją i astenią szybko odnotowało pozytywne skutki wynikające z zażywanych mikrodawek. Tylko 10% (100 osób) badanych nie odczuło niczego, a zaledwie 3 % (25 osób) miało efekty negatywne. U większości mikrodawkowiczów pojawiły się: chęć życia, większy balans i harmonia, spokojna radość bycia, redukcja agresji i autoagresji, redukcja zazdrości oraz krytycyzmu, większa odwaga w działaniu, zmiana priorytetów a czasami nawet zmiana paradygmatu, studiowanie i konstruktywne przemyślenie mentalnych traum, zredukowane poczucie inflacji ego, zmiana stylu myślenia, polepszenie komunikacji, koniec kryzysu duchowego itp.
Ciekawostką jest, że 58 osób zamieniło antydepresyjne leki na susz muscarii, z czego 60% (35) osób od razu z pozytywnymi rezultatami, 19% (11) osób stopniowo, również z sukcesem, 7% (4) od razu z negatywnymi efektami i 14% (8) osób stopniowo z negatywnymi skutkami.
Odstawione z dobrym skutkiem leki to Zoloft (sertraline) 35% (24 z 69) uczestników, Prozac (fluoxetine) 14% (10), Cipralex i Lexapro (escitalopram) 12% (8), Paxil (paroxetine) 10% (7), oraz inne, w tym Wellbutrin (bupropion), 29% (20). Aż 89% (42) uczestników eksperymentu, którzy zamienili chemiczne leki z apteki na naturalną leśną medycynę odnotowało ‘świetne rezultaty’, a tylko 11% (5) osób nie odczuło pozytywnych prozdrowotnych zmian i powróciło do farmaceutycznych antydepresantów z Big Ph@rmy.
Tak jak można było się domyślać muscaria okazała się potężnym poprawiaczem samopoczucia, 'energizerem' i pobudzaczem, który, co istotne, nie niesie ze sobą skutków ubocznych cukru, kokainy, amfetaminy, kawy, herbaty, Monstera czy popularnego napoju z 'Czerwonego Byka' (Red Bull). Aż 88% (868 z 981) badanych uznało 'muchara' za doskonały ‘stabilizator samopoczucia’, zwłaszcza gdy był przyjmowany rano. Senność zaobserwowało jedynie 12% (113) użytkowników, co mogę od razu zdiagnozować jako najprawdopodobniej skutek niezadbania o siebie, przemęczenia, przepracowania i zwyczajnie zbyt małej ilości snu. Gdy te niekorzystne dla organizmu ludzkiego warunki są spełnione 'Święty Graal' całkiem często ‘kładzie takiego rycerza do snu’, co nie jest niczym złym. Niech sobie ‘smerf pracuś’ odpocznie i zregeneruje się wreszcie. Większość osób biorących udział w eksperymencie odnotowała: poprawę samopoczucia, więcej energii, radości, lepszy balans, kreatywność, wzmożoną koncentrację, czystość myśli, zmniejszenie irytacji i niepokoju, lepszą kondycję ciała, witalność, optymizm, motywację itp.
Również, co było do przewidzenia z racji kilku wcześniejszych dobrze rokujących i udokumentowanych eksperymentów, w przypadku epilepsji Amanita muscaria wykazała się wysoką skutecznością. Aż 77% (17 z 22) cierpiących na tą przypadłość odczuło wyraźną poprawę, brak takowej odnotowano u 14% (3), a negatywne doświadczenia miało tylko 9% (2).
Pozytywne rezultaty stały się też udziałem pacjentów z autyzmem: 77% (10) odczuło poprawę swojej kondycji, 15% (2) nie zauważyło zmian, a 8% (1) negatywne efekty.
‘Alchemiczne złoto’, które ‘poprawiło pamięć’ autorce i podobnie zadziałało u 70% wolontariuszy biorących udział w badaniu, poradziło sobie świetnie również z bólami neuropatycznymi aż u 86% (55) mikrodawkujących osób, zaledwie u 14% (9) grzyb nie zdołał przynieść ulgi.
Zanotowano oczywiście poprawę w przypadku choroby Alzheimera, aż 73% (8) pacjentów doświadczyło znacznego polepszenia zdrowia, 18% (2) nie odczuło niczego, a tylko 9% (1) pogorszenie.
Zaskoczeniem jest natomiast wynik w przypadku choroby Parkinsona, 45% (4) poprawy, 33% (3) bez zmian i 22% (2) – pogorszenie. Spodziewać się można było wyższych procentów pozytywnych. Być może w tym konkretnym eksperymencie zbyt mała była liczba badanych, by wynik był miarodajny. Sprawa jest dyskusyjna.
W przypadku stwardnienia rozsianego 52% (11) testerów doświadczyło wyraźnej poprawy zdrowia, 38% (8) nie zaobserwowało niczego znaczącego, a 10% (2) doświadczyło pogorszenia losu swego.
Pomiar radioaktywnego jodu w tarczycy pacjenta. Coraz więcej osób ma problemy z tym ważnym organem, a zapalenie tarczycy Hashimoto nie dotyczy już tylko przepracowanych azjatów. Zachodnie kobiety nadużywające pigułek antykoncepcyjnych coraz częściej zmagają się dolegliwościami tego organu. Często przyczyny problemów z tarczycą są psychosomatyczne i dotyczą kwestii chęci spowolnienia lub przyspieszenia biegu spraw, co objawiać się może pytaniami: „Kiedy wreszcie moja kolej?” albo „Jak mogę spowolnić czas?”Aż 88% (15) osób z wolem, czyli obrzękiem szyi wynikającym z powiększenia tarczycy doznało poprawy, 12% (4) nie doświadczyło poprawy, a u 7% (2) nastąpiło pogorszenie. To jest bardzo niespodziewany i optymistyczny wynik.
Hermonalne dysfunkcje zostały złagodzone u 47% (25), 49% (26) nie zanotowało różnicy, a tylko u 4% (2) nasiliły się negatywne efekty.
Libido, czyli (przekładający się też na kreatywność i witalność) popęd seksualny u mężczyzn wzrósł w przypadku 43% (165) mikrodawkujących, u większości, czyli 52% (198) nie zmienił się, a spadł zaledwie u 5 % (21). U kobiet nastąpiła nieco większa poprawa w tej materii, czyli wzrost popędu u 48% (48) badanych, niewiele mniej, bo 41% (41) nie zanotowało żadnej różnicy, a tylko 11% (11) mikrodawkowiczek zgłosiło negatywne skutki kuracji jeśli chodzi o tą sferę życia.
Zaskakująco duży procent badanych pacjentów z egzemą i wypryskami stwierdził, że muscaria łagodzi te problemy. Aż 84% (38) testerów muchomorowych specyfików doświadczyło znakomitych wyników. Tylko 16% (7) badanych zanotowało, że nic się nie stało.
Jeśli chodzi o pigmentację skóry, brodawki, to mikrodawki pomogły u 40% ( 52) badanych, którzy je przyjmowali, pomogły też u 9% ( 11) stosujących miejscowo, a brak zmian zanotowało 51% (65) uczestników badania.
W przypadku łuszczycy 65% (35) badanych zgłosiło poprawę, 28% (15) brak takowej, a tylko 7% (4) nasilenie uciążliwych symptomów.
Mikrodawkowanie wyraźnie pomogło w przypadkach grzybicy paznokci u 53% (130) pacjentów, z czego 20% (49) wykurowało się z niej całkowicie, a 47% (115) nie zanotowało niczego dobrego.
Co ciekawe maść z 'muchara' sprawdziła się też w łagodzeniu i regeneracji oparzeń: 77% (17) osób odnotowało poprawę, a 23% (5) brak takowej.
Okazało się, że 'bazyliszek' pomógł skutecznie łagodzić obrzęki u 83% (39) testerów, jedynie 17% (8) nie zanotowało niczego dobrego.
Odnotowano 70% (333) skuteczności 'asterixowych' maści, tynktur i mikrodawek doustnych jeśli chodzi o reumatyzm, reumatoidalne zapalenie stawów oraz mięśnio-szkieletowe bóle, a brak efektu w 30% (144).
Migreny zostały złagodzone w 65% (72 z 110), brak efektów zaobserwowało 35% (38) badanych.
Bóle menstruacyjne były łagodzone w 52 % (39 z 75), brak efektów miało 36% (27) a efekty negatywne zauważyło 12% (9) kobiet.
'Czerwone parasolki' pomogły na problemy z prostatą w 73% (24) przypadkach, 24% (8) osób nie miało rezultatu, a negatywne skutki mikrodawkowania nastąpiły u zaledwie 3% (1).
W przypadku chronicznego zapalenia pęcherza w 48% (12) nastąpiła stabilna remisja, 52% (13) nie zmieniło się nic. Skomentuję to tak, że akurat zapalenie pęcherza jest przede wszystkim psychosomatyczną dolegliwością i grzyby w zasadzie tu nie mają nic do rzeczy, jeśli cierpiący na tą przypadłość, nie rozwiąże swojego konfliktu terytorialnego.
Melatonina, która do snu się przyczynia.
Nie od dziś wiadomo, że muchomorek sprzyja snom, świadomemu śnieniu i ogólnemu dobremu wysypianiu się. Aż 73% (719) badanych zgłosiło znacząco poprawioną jakość snu, wyspania się i poprawę samopoczucia po obudzeniu. Tylko 10% (93) zanotowało zwiększone problemy z bezsennością, a 17% (168) brak jakiegokolwiek wpływu leśnej medycyny na nocną regenerację i sny. Większość uczestników eksperymentu raportowało bardzo łatwe szybkie zasypianie oraz piękne realistyczne lub fantastyczne sny. Amanita muscaria (razem z pomarańczowymi okularami blokującymi niebieskie światło) stanowi wspaniałą alternatywę dla aptecznej melatoniny, która nie wiedzieć czemu jest jedynym powszechnie legalnym hormonem dostępnym wszędzie. Mało kto wie, że ta apteczna melatonina, choć nie uzależnia, to stosowana regularnie przez dłuższy okres czasu powoduje daleko idące skutki uboczne, między innymi kurczenie się jąder i jajników, co może pozbawić jej użytkowników zdrowia i dobrych wyników.
Autorka poleca osobom chcącym wyregulować rytm dobowy, aby kładły się do snu przed 22:00. Ludzie pracujący do 1:00-2:00 i mikrodawkujący odczuwają nierzadko pogorszenie snu.
Amanita pomagać ma nawet na przeziębienia. W 78% (145) takie właśnie poczyniono obserwacje i wnioski, 20% (38) osób nie zanotowało poprawy, a zaledwie 8% (1) pogorszenie. Może to nie będzie popularna opinia, uważam jednak, że post od jedzenia czegokolwiek i sen jest dużo lepszym remedium na przeziębienia, grypy czy inne sezonowe detoksowe choroby uważane przez współczesną konwencjonalną medycynę za ‘wirusowe’ i ‘zakaźne”. Mniej znaczy więcej, więc gdy smarczesz i kichasz, to odstaw jedzenie czym prędzej. Prosty post na sokach albo na wodzie i po paru dniach detoksu jestem znów na chodzie. Tu akurat, dzięki wieloletniej praktyce takowych postów, po prostu wiem, że nie potrzeba wcale Amanity. To nie kity.
Muchomor czerwony wspomógł też rekonwalescencję u większości testowanych pacjentów, którzy przeszli wcześniej zatrzymanie akcji serca: 66% (12) zauważyło zmiany na plus, 17% (3) doświadczyło mikrodawkowania bez efektów, a 17% (3) opisało tylko negatywne efekty.
Rekonwalescencja po udarze została skutecznie wspomożona suszem u 35% (6) badanych, u 53% (9) suplementacja nie przyniosła pozytywnych rezultatów, a u 12% (2) pogorszyła stan wyjściowy.
W przypadku alergii 59% (61) pacjentów odnotowała znaczącą poprawę, a 41% (43) brak zmian.
Podobny wynik był w przypadku astmy: 54% (14) pozytywnych efektów i 46% (12) bez efektów.
'Leśne panaceum' pomogło też osobom zmagającym się z zatwardzeniami stolca: 58% (111) zgłosiło poprawę i uregulowanie wypróżniania, a 42% (81) brak rezultatów.
Zespół Huntera typu II to genetyczna choroba metaboliczna, wywoływana zaburzeniami metabolizmu kwaśnych mukopolisacharydów (glikozoaminoglikanów). Złagodzenie tej przypadłości odnotowało 43% (3) osób, 57% (4) nie odnotowało poprawy, 17% (3) miało nasilenie choroby.
Zaskakujący procent poprawy uzyskany został przy dolegliwości jaką jest nadciśnienie – 73% (63) osoby doznało obniżenia ciśnienia, 19% (12) bez zmian, 4% (2) podwyższenia.
Kolejną przypadłością, z którą zmierzył się nasz ‘krasny ludek’ był alkoholizm: 35% (136) testerów wyszło z nałogu, 50% (192) ograniczyło go, 15% (57) osób nie miało żadnych rezultatów. Aż 89% (184) osób miało stabilną długotrwałą poprawę sytuacji. Tylko 11% (23) osób wróciło do wcześniejszego destrukcyjnego stylu życia i poprzedniej nadmiarowej ilości konsumowanego alkoholu. Tak wysoki procent skuteczności w przypadku choroby alkoholowej, to największe odkrycie tego badania.
Badając kawoszy zniewolonych tym czarnym płynem zanotowano 14% (29) udanych wyjść z mrocznego nałogu wyniszczającego nadnercza, 26% (54) osoby zmniejszyły znacząco konsumpcję kawy, 58% (122) osób nie było w stanie nawet z pomocą Amanity wyrwać się ze szponów czarnego narkotyku, a tylko 2% (5) miało na dodatek negatywne skutki zdrowotne.
Nadużywana marihuana może odwadniać ludzkie ciało i sprawić, że snów nie będzie się pamiętało. To są ostatnie oznaki, że dobrze by było odstawić dillpaki.
Ludzie kompulsywnie nadużywający marihuany (Cannabis sativa / indica) i haszyszu także brali udział w badaniu Baby Mashy. Mimo, że sama badaczka docenia te rośliny pod względem inspiracyjnym, a konopie od tysięcy lat miały zastosowanie religijne i terapeutyczne, to dzisiejsze wyselekcjonowane i zmodyfikowane genetycznie, komercyjnie hodowane odmiany (zwane 'skunem', ang. skunk) mają znacznie większe stężenia substancji czynnych niż rośliny wyjściowe i często są palone ponad miarę. Tak jak w przypadku większości medycyn i tu, mniej znaczy więcej, a lepsze jest wrogiem dobrego. Im więcej THC zawiera dana odmiana, która jest nadużywana (częściej niż dwa razy w tygodniu), tym większe (aż o 4 razy) zachodzi prawdopodobieństwo późniejszych przypadków niecierpliwości, irytacji, psychoz, fobii społecznych, incydentów dwubiegunowych, schizofrenicznych, nerwic, zaburzeń i stanów lekowych, napadów paniki oraz depresji.
Jak by tego było mało komercyjne konopie mogą też być ‘chrzczone’ syntetycznymi kannabinoidami, z których najpopularniejszy jest aktualnie HHC. Występuje naturalnie w konopiach ale w bardzo małych ilościach, więc syntetyzuje się go w sztucznych warunkach. Ma budowę i działanie podobne do THC ale powstaje tanio i szybko w laboratoriach zamiast rosnąć miesiącami w naturze. Również popularne Vape Peny coraz częściej zawierają HHC zamiast deklarowanego THC. Nie jest łatwo to rozpoznać.
Z pomocą ‘muchara’ 13% (22) badanych odstawiło całkowicie ‘zioło’, 44% (74) zmniejszyło ilość palonych kwiatów Cannabis, 40% (67) paliło tyle co zazwyczaj, a jedynie 3% (6) jeszcze więcej. Również było mi dane spotkać się z takimi przypadkami lub słyszeć o nich i o tym, że po wielu różnych próbach, to mikrodawkowanie muchomora pomogło w wyjściu z tego ‘zielonego nałogu’.
Uzależnieni od nikotyny mieli podobne wyniki: 18% (36) osób całkowicie rzuciło papierosy z pomocą mikrodawek, 31% (60) osób zmniejszyło znacząco ilość palonych 'fajek', 45% (89) nie poradziło sobie z uzależnieniem, a zaledwie 6% (11) narzekało na pogorszenie sytuacji, czyli zwiększenie ilości palonego tytoniu, mimo mikrodawkowania.
Nadspodziewanie dobrze wypadło mikrodawkowanie mające wspomagać wychodzenie z ciężkich uzależnień opioidowych, opium, heroiny i podobnych srogich substancji chemicznych o nowoczesnych nazwach (Methadone, Oxycodone, Fentanyl). Aż 68% (23) cierpiących narkomanów miało pozytywne rezultaty, 17% (6) brak rezultatów, a tylko 15% (5) negatywne doświadczenia.
Kolejną zaskakująco pozytywną niespodzianką było również działanie Amanity muscarii na ludzi uzależnionych od amfetaminy: 78% (61) zanotowało pozytywne rezultaty, 14% (11) nie odczuło różnicy, a tylko u 8% (6) nastąpiło pogorszenie egzystencji.
Podobne procentowo wyniki spisano podczas testów osób nadużywających kokainy: 74 % (28) raportowało pozytywy mikrodawkowania czerwonego grzyba, 26 % (10) nie odczuło niczego.
Jeszcze skuteczniejszy okazał się leśny 'krasnoludek' w pomocy osobom uzależnionym od tak zwanych ‘dopalaczy’ (designer drugs), ‘mixów’ (mixes), ‘przypraw’ (spices) i ‘soli’ (salts), od których w głowach się pitoli, czyli nowych legalnych komercyjnych narkotyków wymyślanych na prędce i produkowanych na potęgę w nowoczesnych laboratoriach. To, że są one masowo wytwarzane, legalne i powszechnie dostępne w sklepach jako ‘artykuły kolekcjonerskie’ wcale nie oznacza, że są mniej szkodliwe dla zdrowia niż substancje prawnie zabronione. Wręcz przeciwnie, ryzyko przyjmowania tych ‘wynalazków’ nierzadko jest dużo większe i niesie smutne konsekwencje. Aż 88% (65) osób z badanej grupy odstawiło 'dopalacze', a tylko 12% (9) nie było w stanie tego zrobić.
W eksperymencie zabrakło szerzej zakrojonego procentowego zbadania wpływu mikrodawek na najbardziej szkodliwe uzależnienie dzisiejszej cywilizacji - pornografię. Być może jest to temat wstydliwy, i przez to bagatelizowany przez większość badaczy. Baba Masha przytacza zaledwie dwie lub trzy relacje, gdzie z pomocą mikrodawek udało się ludziom zerwać z alkoholem, papierosami i przy okazji z pornografią oraz grami komputerowymi.
Mikrodawki 'smerfnych kopułowych domków' wspomogły w rekonwalescencji pacjentów, którzy przebyli chemioterapię, 58% (7) zanotowało pozytywy, 34% (4) nie miało rezultatów, a jedynie 8% (1) narzekał, że jest gorzej.
Bardzo ciekawe wnioski dla ludzi zajmujących się ruchem lub sportem wynikają z badania przeprowadzonego na amerykańskich zapaśnikach. Ameryka jest potęgą jeśli chodzi o tą dyscyplinę i szybko staje się nią również jeśli chodzi o inne nowocześniejsze odmiany sportów chwytanych. Zapasy są praktycznie w każdej amerykańskiej szkole, co przekłada się na sukcesy olimpijskie tego kraju. Zawodnicy zaobserwowali pozytywny wpływ mikrodawek na koordynację 72% (37), kondycję, 85% (131), inteligencję na macie (Fighting Intelligence) 76% (39), czucie dystansu 56% (25), czas reakcji 60% (31) i neuro-muskularne funkcje 69% (50).
Wpływ mikrodawek na potliwość skóry to: zmniejszenie u 6% (22), 5% (17) zwiększona potliwość i zapach, 6% (22) potliwość zmniejszona a zapach intensywniejszy, 67% (248) brak zmian, 16% (60) potliwość zwiększona.
Brak kreatywności nie jest co prawda chorobą, aczkolwiek w ramach badań zaproponowano i przeprowadzono również takie ciekawe testy. Dokładnie aż 63% (166 z 262) osób odnotowało wzrost kreatywności, a 37% (96) zero zmian.
Jeśli chodzi o postrzeganie kolorów i wzrok 63% (222) badanych nie miała zmian, 18% (62) osoby lepiej widziały kolory, 5% ( 18) osób zanotowało ogólna poprawę widzenia, 11% (41) osób doświadczyło poprawy zarówno ostrości widzenia i jak i postrzegania kolorów, a tylko 3% (11) pogorszenia wzroku.
'Parasolka' nie pomogła zbytnio wegańskiej i wegetariańskiej ideologii. Tylko 12% (60 z 485) badanych wykluczyło mięso ze swej diety podczas mikrodawkowania. Być może kwestia spożywania lub nie spożywania mięsa to po prostu bardziej złożona sprawa, która zależy od wielu różnych czynników takich jak środowisko, klimat, geny, tradycje rodzinne, znajomi, edukacja, rodzaj wykonywanej pracy, bagaż emocjonalny czy karma duchowa.
Ogólny wpływ mikrodawek Amanity muscarii na apetyt to 116 osób – wzrost apetytu, 177 – bez zmian, 180 – zmniejszenie apetytu.
Dużo lepsze wyniki zostały uzyskane mikrodawkując podczas redukowania ilości konsumowanego cukru. Siarkara (‘piekielna siarka i kara’), Zu Charon (‘przewoźnik umarłych’), czyli rafinowany cukier to jest prawdziwy twardy narkotyk tego padołu, który razem z białą mąką pospołu wywołuje ogrom cierpienia i destrukcji w organizmach żywych, w ich kościach i zębach, oraz zbiera straszne żniwo wśród cywilizowanych i dzikich społeczności tego świata, wywołując niezliczone choroby towarzyszące temu fizycznemu i psychicznemu uzależnieniu. Aż 48% (240) mikrodawkowiczów zmniejszyło pomału konsumpcję tego piekielnego kryształu. Nieco więcej, bo 52% (261) cukrowych narkomanów niczego nie zanotowało, a 12% (2) jeszcze więcej słodyczy wszamało. Uważam, że te wyniki procentowe to niespodziewany, zaskakujący ogromny sukces 'czapeczek', zważywszy jak twardymi i silnymi narkotykami są rafinowany cukier i syrop glukozowo-fruktozowy.
Mikrodawki pomogły też złagodzić ból przy zapaleniu dziąseł u 54% (25) cierpiących, natomiast 46% (21) nie przyniosły ulgi.
Amanita muscaria pomogła rzekomo w przypadku HIV, 61% (11) badanych raportowało poprawę, 22% (4) jaj brak, a 17% (3) negatywne skutki.
Jako, że badanie to jest nowe, a autorka ma dyplomy i systemowe tytuły naukowe, w tym eksperymencie uwzględnić musiała również C0VID. Wśród badanych aż 44% (21) zanotowało poprawę, 52% (25) nie poczuło niczego, a 4% (2) opisało pogorszenie stanu swego.
W przypadku Helicobacter pylori odnotowano poprawę u 56% (10) osób, 33% (6) nie zauważyło polepszenia swojej kondycji, a 11% (2) poczuło się gorzej.
Chorobowy stan języka (rzekomo powodowany przez ‘obniżoną odporność’, przerost drożdżaka Candida albicans, zapalenia jamy ustnej, żołądka, jelit i okrężnicy, palenie, nadużywanie leków i używek) uległ poprawie zaledwie u 27% (71) mikrodawkujących, aż 73% (193) biorących udział w eksperymencie nie zauważyło żadnych zmian w tym względzie.
Borelioza, choroba rzekomo odkleszczowa, nie została uwzględniona w procentowym badaniu Mashy. Aczkolwiek w książce znajdziemy jedną relację człowieka, któremu zdiagnozowano ten problem w sierpniu 2019 roku. Po ugryzieniu i diagnozie lekarskiej nie został w szpitalu na zalecaną obserwację i nie zdecydował się na przyjmowanie przepisanych antybiotyków. Argumentował to tym, że słyszał, iż przypadłość ta jest trudna do leczenia, a efekty uboczne farmaceutyków duże. Rozpoczął kilkudniowy post i mikrodawkowanie, co doprowadziło według niego do spadku gorączki. Po kilku dniach jego stan uległ pogorszeniu. Przez 3 miesiące kontynuował przyjmowanie jednego grama A. m. dziennie i dopiero po tym czasie odczuł poprawę do tego stopnia, że zapomniał o ukąszeniu. W marcu 2020 roku, mimo iż czuł się zdrowy, zdecydował się na ponowne testy medyczne, które pokazały, że... jego krew jest czysta. Opowiedział również lekarzom o 'amie', co skwitowali podejrzeniami ‘kompletnie zniszczonej wątroby’ i wymusili kolejne badania, by sprawdzić ją. Dowiodły one, że wątroba również jest w idealnym stanie. Jak by tego było mało, ten niedoszły pacjent twierdzi, że odstawił mięso, alkohol i ograniczył palenie marihuany, której wcześniej nadużywał. Dodam tylko, że w naszym kraju słyszałem kilka podobnych historii.
Odnośnie moich osobistych psychodeliczno-grzybowych wglądów na temat pasożytów, krętków i boreliozy, to kapelusze dość jasno objawiły mi karmiczne przyczyny – ‘pasożytowanie na kimś’, ‘wykręcanie się’, ‘wkręcanie kogoś’ i ‘kręcenie’ nie jest w cenie.
Absolutne przeciwwskazania do mikrodawkowania Muchomora czerwonego to: ciąża i matki karmiące dzieci własnym mlekiem, kamienie nerkowe oraz poważne choroby psychiczne, takie jak na przykład schizofrenia i choroba dwubiegunowa. Osoby zmagające się z tymi dwoma ostatnimi zaburzeniami nie powinny przyjmować Amanity muscarii bez opieki terapeuty.
Mimo, że istnieją doniesienia, że mikrodawkowanie pomogło zajść w ciążę ‘przypadkom beznadziejnym’ i kobietom uważanym przez naukę za bezpłodne, to przyjmowanie suszu Amanita muscaria przez kobiety już brzemienne nie jest dobrym pomysłem. Weźmy przykładowo płód ludzki mający 5 cm i ważący w jedenastym tygodniu ciąży 8 gram. Dla niego 1 gram suszu, to by było coś takiego jak by 80 kg człowiek zjadł 10 kilo suszonej ‘muchomorki’ na raz! Dla 165 cm matki 1 gram to jest mikrodawka, ale dla 5 cm płodu – tragedia.
Ciekawe obserwacje zostały poczynione, jeśli chodzi o skuteczność ‘kurowanej’ i świeżo suszonej A. m. 30 % mikrodawkowiczów miała lepsze efekty po świeżo suszonej, 30 % po ‘dojrzewającej’ 2-3-4 miesiące. Dla 40 % suplementujących nie miało to żadnego znaczenia. Nie wiadomo ‘dlaczemu’, pewne jest tylko, że warto sprawdzać samemu.
Konkluzje Mashy z tego przełomowego badania są ciekawe. Okazuje się, że choć są pewne podobieństwa w działaniu obu rodzajów grzybków, to Amanita muscaria ma o wiele szersze zastosowanie medyczne niż grzyby psylocybowe, zwłaszcza w chorobach somatycznych. Wynika to po części z tego, że 'bazyliszka' można stosować na więcej różnych sposobów: maści, maceraty, olejki, ekstrakty, nalewki, wywary, kombucha itd. Mikrodozowanie czerwonego muchomora jest skuteczniejsze w przypadku fizjologicznych symptomów takich jak bóle stawowe i mięśniowe, reumatyzm, Alzheimer, epilepsja, mocniej poprawia jakość snu, czy stan skóry, natomiast psylocyby nieco bardziej sprzyjają wychodzeniu z depresji, kompulsji i nałogów. Tak przynajmniej twierdzi autorka Microdosing with Amanita muscaria. Podkreśla ona, że czerwony grzyb w znaczącej większości przypadków jedynie łagodzi dolegliwości.
MRSA.
Generalnie przychylam się do tych wszystkich wniosków, choć nie umniejszałbym aż tak bardzo pro-zdrowotnego działania psylocybów na ciało fizyczne. Niedawno odkryto, że Łysiczki lancetowate potrafią świetnie okiełznać przerost różnych (nawet tych odpornych na silną antybiotykoterapię) gronkowców, w tym opornego na metycylinę Gronkowca złocistego (Staphylococcus aureus), zwanego też inaczej srogo brzmiącym skrótem MRSA (ang. methicyllin-resistant Staphylococcus aureus), którego cechuje brak wrażliwości na wszystkie antybiotyki z grupy beta-laktamów – w tym penicyliny, cefalosporyny, monobaktamy czy karbapenemy.
Wielokrotnie doświadczałem też po mikrodawkach Psilocybe semilanceata (podobnie jak po Amanitach) wspaniałego rozluźnienia całego systemu nerwowego i samoistnego wyprostowania kręgosłupa, które to zjawisko moim zdaniem ma zbawienny wpływ nie tylko na psychikę, ale i na wszystkie organy i ich działanie w ludzkim organizmie. Przygarbionemu, smutnemu ciału mającemu 'postawę komputerowca' inaczej układają się te ustrojstwa wewnętrzne, wątroba, jelita, żołądek, miednica, dyski międzykręgowe, żyły itp. Także jedna taka niby mała pozytywna zmiana pociąga za sobą kolejne. Organy 'odetchną' z ulgą i na pewno ułożone bardziej anatomicznie prawidłowo - lepiej spełnią swoje żywotne funkcje.
Moim ulubionym sposobem wykorzystania mikrodawki jest żwawy, długi, kilkugodzinny spacer przez las. W lato najlepiej boso. Z każdym krokiem czuję, że motoryka i postawa się poprawiają, ciało wraca do 'ustawień firmowych', krew lepiej krąży, dostarcza do mózgu składniki odżywcze, przez co lepiej się myśli. Po takiej wycieczce wielokrotnie obserwowałem, że mam nierzadko świetne, nowe pomysły, a zaplanowane zadania i zajęcia wykonuję znacznie szybciej i efektywniej.
Wróćmy jeszcze na chwilę do tematu alkoholu, papierosów, nałogów, depresji, aptecznych leków i zastępowania tego wszystkiego Amanitą muscarią okresowo przyjmowaną w małych dawkach. Szczególnie ujęła mnie jedna szczera odpowiedź autorki Mcrodosing with Amanita muscaria, której udzieliła pewnemu zbyt nakręconemu młodzieńcowi. Początkowo człowiek ten przez miesiąc przyjmował 1 gram suszu i dzięki temu uspokoił się i zbalansował swe życie, szybko ograniczył piwny nałóg, oraz przestał się tak często przeziębiać. Mimo tego, że już dawno osiągnął swoje cele, a jego zdrowie poprawiło się, przyjmował dalej suszone grzyby, ciągle zwiększając dawki (czasami dochodził nawet do 7 gram dziennie). W pewnym momencie zauważył, że efekty psychodeliczne zmniejszyły się, a jego nastrój nie jest już tak podniosły, jak w początkach kuracji. Na pytanie, co robić, i czy może wrócić do dawki początkowej, Baba Masha odpowiedziała wprost, że jego kuracja trwa zwyczajnie za długo. Amanita muscaria to nie stymulant do stałego stosowania przez całe życie, a lekarstwo, które zdrowy człowiek po prostu odstawia: ‘Przestań go brać i ciesz się życiem bez stymulacji.’
Amanita muscaria to nie substytut piwa, Red Bull’a, to nie amfetamina, kokaina, kawa czy melatonina. Gdy poprawia się zdrowie i wraca wesoła mina, nie ma potrzeby nadużywać tego ‘wina’. Pasuje tu jak ulał stare przysłowie mówiące, że ‘mniej znaczy więcej’, więc kończcie mikrodawkowanie czym prędzej.
Co zapadło mi jeszcze w pamięć po lekturze Microdosing with Amanita muscaria? Stanowcze rozróżnienie mikrodawkowania zdrowotnego Muchomora czerwonego z użytkowaniem 'muzealnym', rekreacyjnym oraz 'heroicznym' i przestrzeganie czytelników przed dużymi ceremonialnymi dawkami. Faktycznie, z moich doświadczeń też wynika, że dużo łatwiej się przygotować i ogarnąć duże dawki w miarę przewidywalnych psylocybów niż duże dawki 'tricksterskich' muchomorów. Książka Mashy ma nawet specjalny rozdział, gdzie możemy poczytać zebrane autentyczne relacje, sukcesy, historie ozdrowieńców, ale też nierzadko raporty z bardzo nieudanych podróży wynikających z przedawkowania tego 'elixiru'. Zebrane zostały tam rozliczne (803), często bardzo negatywne (w przypadku zbyt dużych porcji Amanity muscarii a zwłaszcza kilka razy mocniejszej Amanity pantheriny) relacje. Opowieści ludzi mocno przeceniających swoje psychodeliczne możliwości, źle dobierających ilość, czas i otoczenie, gubiących się w lesie, tracących koordynację, równowagę, samoświadomość, przytomność, kontakt z czasem, rzeczywistością (nawet na kilka dni), z własnym ciałem, doznających przy tym jakiś mniejszych lub większych urazów cielesnych, a nawet lądujących w szpitalu, jednym słowem klasyczne bad tripy, historie z cyklu 'co to nie ja', 'ja nie dam rady?' i 'czego nie robić'. Dają do myślenia i stanowią dość mocny kontrast do znacznej większości optymistycznych informacji, wykresów i ankiet zawartych w tej książce, które definitywnie potwierdzają prozdrowotną wartość i wysoką skuteczność mikrodawkowania.
Bibliografia
• Allegro John, The Sacred Mushroom and the Cross, Doubleday, Hodder and Stoughton Ltd, 1970
• Davis Alan K., Barrett Frederick S., et al, Effects of Psilocybin-Assisted Therapy on Major Depressive Disorder - jamanetwork.com, 2020
• Kowal Aleksander, Niemal wszyscy alkoholicy wyszli na prostą. Cudowny środek sposobem na walkę z nałogiem?, focus.pl, 2022
• Ferris Timothy, Narzędzia tytanów. Taktyki, zwyczaje i nawyki milionerów, ikon popkultury i ludzi wybitnych, MT Biznes, 2017
• Jurkiewicz Sandra, Magiczne grzyby będą legalne w Kolorado – biohemp.pl
• Masha Baba, Fadiman James, Microdosing with Amanita muscaria, Park Street Press, 2022
• McKenna Terence, Food of the Gods, The Search for the Original Tree of Knowledge, Bantam, 1992
• Psylocybina może pomóc w odbudowaniu utraconych połączeń między neuronami, dzienniknaukowy.pl, 2021
• Psylocybina działa równie dobrze jak leki antydepresyjne, dzienniknaukowy.pl, 2021
• Staniszewska Agnieszka, Czy grzyby halucynogenne leczą alkoholizm? - pogotowie-pielęgniarskie.pl
• Terapia psylocybiną łagodzi depresję lepiej niż obecnie stosowane leki, twierdzą naukowcy, dzienniknaukowy.pl 2022
• Teeter E. Donald, Amanita Muscaria; Herb of Immortality - ambrosiasociety.org
• Wysocka Monika, Powrót psychodelików do medycyny, zdrowie.pap.pl, 2023
Dla zainteresowanych tematem dostępne są ebooki w cenie 44 pln od sztuki:
"Święty Grzybóg"
"Eucharystia muscaria"
"Grzybajki"
"Grzybowe zdrowie"
"Waldemar Borowski - Malarstwo"
Chcesz kupić? Napisz maila: ufowaldek@gmail.com